„Kler” wszedł na ekrany kin w piątek 28 września i od razu ustanowił rekord. W pierwszy weekend obejrzało go go 935 tys. widzów, co jest najlepszym wynikiem, ustanowionym przez jakikolwiek film w Polsce w ostatnich 30 latach. Opowiada o losach księży z ich słabościami, takimi jak pijaństwo, łamanie celibatu i pedofilia.
Początkowo można było odnieść wrażenie, że spowoduje ostrą reakcję Kościoła. „Ważne pytanie do wicepremiera Piotra Glińskiego, szefa Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W imię jakich wartości podległa Panu instytucja z kieszeni polskich podatników (w tym też katolików) opłaciła film »Kler«?” – pisał we wrześniu na Facebooku znany krakowski duchowny ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. – To film propagandowy. Celem było dokopanie Kościołowi. Film ma na celu pokazanie wyłącznie czarnego obrazu Kościoła, jako instytucji, która powinna zostać wyrugowana z przestrzeni publicznej – mówił później ten sam duchowny w rozmowie z „Do Rzeczy”. Sam znalazł się zresztą pod ostrzałem, gdy okazało się, że obejrzał film przed premierą bez wiedzy i zgody reżysera oraz dystrybutora.