Przez kilkanaście lat, do śmierci, ks. Zdzisławem Peszkowskim opiekowały się panie z Instytutu Prymasowskiego Stefana Kardynała Wyszyńskiego. Im oraz reżyserce Annie Pietraszek kapelan Rodzin Katyńskich przez lata powtarzał, że chce być pochowany w Katyniu albo w budowanej, także dzięki jego staraniom, Golgocie Wschodu w podziemiach Jasnej Góry.
– Ksiądz wspierał jej powstanie, wystarał się za granicą o 2 miliony dolarów na budowę i tam chciał być pochowany, a nie w Świątyni Opatrzności Bożej – mówi Anna Pietraszek, reżyserka, która przyjaźniła się z ks. Peszkowskim.
– Kto rządzi archidiecezją? Arcybiskup warszawski czy kilka kobiet? – replikuje kanclerz kurii warszawskiej ks. Grzegorz Kalwarczyk. – Jeżeli się kogoś wynosi do panteonu, to jest zaszczyt. Ksiądz Peszkowski był włączony w duchowieństwo archidiecezji warszawskiej i to arcybiskup warszawski decyduje, gdzie zostanie pochowany.
Metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz, który był wczoraj poza stolicą, poparł pomysł prymasa Józefa Glempa.
– Zgadzam się z księdzem prymasem, że taki człowiek jak ks. Peszkowski zasługuje na to, aby być pochowanym w panteonie wybitnych Polakóww podziemiach Świątyni Opatrzności Bożej – mówił abp Nycz, zaznaczając po południu, że ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Wieczorem wszystko już było jasne: ks. Peszkowski zostanie pochowany w Światyni Opatrzności Bożej, a gdy Golgota Wschodu będzie dawała pewność godnego pochówku, zwłoki księdza zostaną tam przeniesione. – Tak obiecał mi ksiądz prymas – mówi Anna Pietraszek.