Sprzedawca odda kredyt bankowi

Gdy klient rezygnuje z umowy kredytowej, banki nie mogą żądać od niego zwrotu pieniędzy, które przekazały sklepowi. To narusza zbiorowe interesy konsumentów

Aktualizacja: 15.12.2007 07:07 Publikacja: 15.12.2007 00:07

Jedna z takich spraw dotyczy salonu komputerowego w Katowicach, z którym współpracował HSBC Bank Polska. Bank udzielał – za pośrednictwem sklepu – kredytów osobom, które kupowały sprzęt informatyczny w salonie. Bank przekazywał kwotę kredytu sprzedawcy, od którego konsument nabywał towar, a między sklepem a bankiem istniała umowa o współpracy. Przewidywała ona, że w razie rezygnacji z kredytu klient musi sam zwrócić bankowi jego kwotę. Osoby, które np. znalazły tańszy kredyt albo postanowiły zapłacić za towar gotówką, były zaskakiwane takim postawieniem sprawy, bo to nie do nich, ale do sklepu trafiały pożyczane przez bank pieniądze.

Spory wywołał art. 11 ust. 4 ustawy o kredycie konsumenckim ([link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=162568]DzU z 2001 r. nr 100, poz. 1081 ze zm.[/link]). Przewiduje on z jednej strony, że konsument może odstąpić od umowy kredytu, z drugiej zaś – że warunki zwrotu świadczenia bankowi określa umowa między sprzedawcą a kredytodawcą.

Sprawą zajął się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Uznał, że bank łamie prawo, bo żąda, aby konsument odstępujący od umowy zwrócił kwotę kredytu lub przedstawił dowód, że zrezygnował z kredytowanego zakupu.Bank powoływał się m.in. na umowę o współpracy ze sklepem. UOKiK odrzucił te argumenty i uznał, że postanowienie regulujące zwrot kredytu, który jest w posiadaniu sprzedawcy, nie może obciążać skutkami finansowymi konsumenta. Umowa banku ze sklepem może normować wyłącznie ich wzajemne stosunki, tym bardziej że konsument nie zna jej treści.

Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zdecydował, że żądanie przez bank od klienta zwrotu równowartości kredytu jest praktyką naruszającą zbiorowe interesy konsumentów [b](sygn. XVII Ama 47/07)[/b]. Bank może się jeszcze odwołać od wyroku. Dotychczasowe orzecznictwo nie było jednoznaczne – w Warszawie w dwóch sprawach GE Money Banku sądy orzekły odmiennie.

Danuta Kępka, rzecznik konsumentów w Tychach, zaznacza, że byłoby dziwne, by umowa między bankiem a sklepem, która jest poufna, miała określać obowiązki konsumenta, czyli osoby trzeciej. Kępka cieszy się z wyroku sądu, bo wielu klientów rezygnowało z walki o swoje racje. Jednocześnie wątpi, czy zmieni on postępowanie banków. – Na razie prokonsumencką wykładnię prawa trudno wyegzekwować – mówi.

Osobom, które nie chcą być ofiarami zamieszania prawnego w sytuacji, w której zrezygnują z kredytu konsumenckiego, pozostaje jeszcze jedno wyjście. Kiedy zdecydują się na jakiś produkt w sklepie, mogą samodzielnie pójść do kredytodawców po pożyczkę. Nie muszą wtedy tłumaczyć, na co biorą pieniądze. Gdy dostaną pożyczkę (w formie gotówki), spokojnie idą do sklepu i kupują wybrany produkt.

– W harmonogramie spłat przygotowanym przez kredytodawcę mają podane wszystkie zasady, na których muszą zwrócić pożyczkę niezależnie od tego, czy zdecydują się na zakup czy nie. Odstąpienie od jednej z umów nie ma bowiem znaczenia dla istnienia drugiej – podkreśla Aneta Styrnik z UOKiK. Wtedy też wiadomo jednoznacznie, że kwestia rozliczenia jest rozstrzygana na linii instytucja kredytowa – konsument bez mieszania w to sprzedawcy.

[ramka][b]Komentuje Małgorzata Rothert, miejski rzecznik konsumentów w Warszawie[/b]

Dostaję wiele skarg związanych z odstępowaniem od umów kredytowych. Choć w sądach zapadają sprzeczne wyroki, to moim zdaniem konsumenci nie muszą za to płacić bankom. Konsumenci z reguły bowiem nie dostają do ręki kwoty udzielonego im kredytu, lecz trafia on z banku do sprzedawcy. Warto podkreślić, że żądania banków w rzeczywistości mają utrudnić odstępowanie od umowy kredytowej, bo konsument i tak ma na to dziesięć dni i nie musi podawać przyczyn rezygnacji. Wyjściem byłoby poprawienie ustawy o kredycie konsumenckim, aby nie było już żadnych wątpliwości dotyczących obowiązków konsumenta. [/ramka]

Jedna z takich spraw dotyczy salonu komputerowego w Katowicach, z którym współpracował HSBC Bank Polska. Bank udzielał – za pośrednictwem sklepu – kredytów osobom, które kupowały sprzęt informatyczny w salonie. Bank przekazywał kwotę kredytu sprzedawcy, od którego konsument nabywał towar, a między sklepem a bankiem istniała umowa o współpracy. Przewidywała ona, że w razie rezygnacji z kredytu klient musi sam zwrócić bankowi jego kwotę. Osoby, które np. znalazły tańszy kredyt albo postanowiły zapłacić za towar gotówką, były zaskakiwane takim postawieniem sprawy, bo to nie do nich, ale do sklepu trafiały pożyczane przez bank pieniądze.

Pozostało 83% artykułu
Sądy i trybunały
Julia Przyłębska nie jest już szefową Trybunału Konstytucyjnego?
Praca, Emerytury i renty
Wigilia wolna od nowego roku. Ale nie to oburza biznes
Prawo dla Ciebie
Na te podwyżki trzeba się szykować w 2025 r. Dla kogo będą najbardziej odczuwalne?
Konsumenci
Jak otrzymać ulgę na prąd? Kto może mniej zapłacić za energię? Ekspert odpowiada
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Sądy i trybunały
Sądy dostaną więcej pieniędzy. Jakie podwyżki planuje resort sprawiedliwości?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska