Spokojnie, to była tylko wizualizacja...

Pękające ściany, wady konstrukcyjne, powódź w lokalu po każdym deszczu, za mało wind, hipermarket pod oknem zamiast ogródka – nabywcy mieszkań w nowych inwestycjach bywają niemile zaskakiwani

Aktualizacja: 21.01.2008 07:41 Publikacja: 21.01.2008 00:01

Przy zakupie nowego mieszkania zdarzają się nie zawsze miłe niespodzianki.

– Rynek nieruchomości jest pełen zagrożeń. Niezależnie od tego, czy kupujemy mieszkanie na rynku wtórnym, czy pierwotnym, należy mieć się na baczności – przestrzega Marcin Jańczuk, dyrektor ds. rozwoju w agencji Polanowscy Nieruchomości.

Nie brakuje jednak opinii, że zakup na rynku pierwotnym jest obarczony znacznie większym ryzykiem niż lokal z rynku wtórnego. Jeśli ktoś myśli, że pękanie ścian zdarza się tylko w starych budynkach, to jest w błędzie. W nowych budynkach zdarza się to chyba częściej, gdyż budynek osiada, pracuje.

– Pęknięcia bywają znaczne, ale solidny deweloper usuwa je bez przeszkód w okresie gwarancyjnym – zarówno te na elewacji budynku, jak i wewnątrz lokalu – mówi Marcin Jańczuk.

Wtedy też ujawniają się wady konstrukcyjne, np. nieszczelna wentylacja, niemożliwe do wykrycia, zanim budynek powstanie.

– Znam penthouse z ogromnym tarasem. Sam luksus. Ale po każdym deszczu jest powódź w środku, bo taras jest źle wyprofilowany i niezabezpieczony – mówi Marcin Drogomirecki z serwisu oferty.net.

Bywają także powodzie na najniższej kondygnacji – wody gruntowe zalewają garaże podziemne, pomieszczenia gospodarcze, a nawet klatki schodowe.Inny przykład – w pewnym wielopiętrowym budynku o podwyższonym standardzie miały być dwie windy, ale w jednym z szybów deweloper postanowił zrobić schowki lokatorskie i dodatkowo na nich zarobić. Efekt: na jedną windę trzeba czekać nawet kilkadziesiąt minut. Niemiłą niespodzianką bywa także nieoczekiwane sąsiedztwo, np. ruchliwa trasa pod oknami, jak przekonali się nabywcy mieszkań w pewnej rezydencji na Mokotowie. W pobliżu wyścigów pewien deweloper sprzedawał drogo mieszkania, bo cenę podwyższał widok na tor wyścigowy. Teraz ten sam deweloper bez żenady stawia kolejny budynek, który skutecznie zasłoni ów drogocenny widok.

– Na Gocławiu obok nowej inwestycji miał być ogródek, a tymczasem powstał hipermarket, którego dach sięga aż do balkonów – opowiada Marcin Drogomirecki.

Ale na odkrycie ewentualnych usterek w naszym nowym mieszkaniu często trzeba czekać znacznie dłużej, niż wynikałoby z podpisanej umowy.

– Opóźnienia terminów realizacji inwestycji to nagminna praktyka deweloperów. Czasem wynika to z braków dokumentacyjnych występujących jeszcze na etapie podpisania umowy, np. braku pozwolenia na budowę – mówi Danuta Grelewicz-Pogórska, wiceprezes zarządu w agencji AD. Drągowski.

Deweloperzy często zawierają też umowy rezerwacyjne (chociaż coraz mniej klientów jest już skorych na zawarcie takich umów), asekurując się przy tym długimi terminami w kwestii zawarcia umowy przedwstępnej, wiąże się to głównie z procesem uzyskania pozwolenia na budowę. – W efekcie pierwotnie zakładany i obiecywany termin oddania mieszkania może ulec zmianie. Poza tym nawet przy zawarciu umowy przedwstępnej termin oddania lokalu do użytku może się przedłużać, ze względu na trwającą czasami zbyt długo procedurę uzyskania pozwolenia na użytkowanie budynków i lokali – mówi Agnieszka Jaworska, dyrektor marketingu i sprzedaży Wilanów One.

Bardzo często zdarzają się także różnice w powierzchni odbieranego lokalu w stosunku do zapisanej w umowie.

Według Waldemara Oleksiaka z firmy Emmerson, nie zawsze wynika to z monopolistycznej pozycji dewelopera lub jego złej woli.

– W umowie często jest zapis, że powierzchnia może się różnić najczęściej o 1,5 – 3 proc. Jest to kwestia wynikająca z technicznych aspektów budowy, nie sposób czasem określić tej powierzchni w sposób jednoznaczny na tym etapie – mówi Waldemar Oleksiak.

Kolejną niespodzianką jest nieprzewidziana wcześniej dopłata – albo za dodatkowy metraż, albo za ten sam, co w umowie, ale po podwyżce, której dokonał w międzyczasie deweloper. Zdarzają się też niedopatrzenia formalne związane z kwestiami współwłasności.

– Na przykład przewłaszczenie lokalu na rzecz nowego właściciela, ale niedopilnowanie kwestii udziału we współwłasności części wspólnych budynku i gruntu. Brak tego rodzaju uregulowań uniemożliwia sprzedaż lokalu lub zmusza do dokonania jej przy udziale bezpośrednim wszystkich współwłaścicieli, co jest nie do zrealizowania – mówi Danuta Grelewicz-Pogórska.

Najczęściej uwagi klientów odnośnie do samego lokalu są zgłaszane na etapie odbioru, z tego też względu przy odbiorze powinna uczestniczyć osoba mająca np. uprawnienia budowlane.

– Koszt takiej usługi nie jest wysoki, a fachowiec potrafi zwrócić uwagę na elementy, które laik pominie. Tym bardziej że deweloperzy wyznaczają określony czas, np. godzinę na dokonanie odbioru. W większości przypadków uwagi dotyczą niesolidnego wykończenia, drobnych usterek, np. niedomykające się okno, pęknięta płytka terakoty, niepoprawnie osadzone drzwi, ale zdarzają się też poważniejsze zastrzeżenia – brak odpowiedniego napięcia elektrycznego, niezgodności z projektem. Jednak na szczęście tych ostatnich jest coraz mniej – mówi Marcin Jańczuk.

Według Agnieszki Jaworskiej kupowanie mieszkania lub domu tylko na podstawie wizualizacji lub obrazków w folderze może okazać się niemiłą niespodzianka, zwłaszcza kiedy dotyczy to zupełnie nowej inwestycji (nie było wcześniej oddanych budynków), bo kiedy na rysunku widać np. piaskowiec w elewacji zewnętrznej, to w rzeczywistości może go po prostu nie być.

– Często bowiem się zdarza, że deweloperzy zmniejszają koszty, rezygnując z pewnych elementów wykończenia budynków lub zagospodarowania terenu, takiego jak: drzewa, krzewy, ławeczki itp., które to szczegóły nie stanowią zapisów w umowie przedwstępnej i tym samym nie obligują dewelopera do ich wykonania – mówi Agnieszka Jaworska.

Niepewne w przypadku rynku pierwotnego są także koszty utrzymania. Oczywiście każdy deweloper będzie się starał o wynegocjowanie jak najlepszych warunków z firmami zewnętrznymi świadczącymi usługi np. ochrony, wywozu śmieci itp., ale w praktyce często wygląda to tak, że po przejęciu zarządzania nieruchomości przez zarząd wspólnoty koszty te się obniżają, co oczywiście stanowi wymierny skutek dla każdego z mieszkańców.

I na koniec warto dodać, że kupowanie na rynku pierwotnym często wiąże się z pogodzeniem się z zamieszkaniem na placu budowy. Tak jest właśnie w przypadku Miasteczka Wilanów, gdzie właściciele zawiązali stowarzyszenie, domagając się zmian.

Przy zakupie nowego mieszkania zdarzają się nie zawsze miłe niespodzianki.

– Rynek nieruchomości jest pełen zagrożeń. Niezależnie od tego, czy kupujemy mieszkanie na rynku wtórnym, czy pierwotnym, należy mieć się na baczności – przestrzega Marcin Jańczuk, dyrektor ds. rozwoju w agencji Polanowscy Nieruchomości.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Sądy i trybunały
Ważna opinia z TSUE ws. neosędziów. Nie spodoba się wielu polskim prawnikom
Sądy i trybunały
Będzie nowa ustawa o Sądzie Najwyższym. Ujawniamy plany reformy
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura i egzamin ósmoklasisty 2025 z "Rzeczpospolitą" i WSiP
ZUS
Kolejny pomysł zespołu Brzoski: ZUS rozliczy składki za przedsiębiorców
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Prawo w Polsce
Od 1 maja rusza nowy program bezpłatnych badań. Jak z niego skorzystać?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne