Czytelnik i jego żona sprzedali w 2003 r. spółdzielczą kawalerkę i za pieniądze z tej transakcji oraz kredyt kupili trzypokojowe mieszkanie. W 2006 r. żona straciła stałą pracę i teraz pracuje tylko dorywczo. Zabrakło na spłatę kredytu. Małżonkowie ratowali się zaciągnięciem kredytu konsumpcyjnego na spłatę rat. Nie dają rady na bieżąco spłacać dwu kredytów. Obawiają się, że za długi stracą mieszkanie, czym grozi bank. Lokal jest obciążony hipoteką na jego rzecz. Czytelnik pyta, czy może go przed tym uchronić upadłość konsumencka.
Niestety, nie. Zadłużony, który nie zdoła unieść ciężaru spłaty zadłużenia, może – jeśli zdecyduje się na tzw. upadłość konsumencką – liczyć tylko na, że nie będzie musiał spłacać wszystkich długów, a te, od których sąd go nie uwolni, będzie spłacał na dogodniejszych warunkach i nie dłużej niż pięć lat.
[srodtytul]Bez winy dłużnika [/srodtytul]
Trzeba zaznaczyć, że upadłość konsumencka może być ogłoszona przez sąd tylko na wniosek samego dłużnika. Jednakże wchodzi ona w rachubę wyłącznie wówczas, gdy niewypłacalność jest wynikiem okoliczności wyjątkowych i niezależnych od dłużnika. Ocena należy do sądu.
Ogłoszenie upadłości jest wyłączone, jeśli dana osoba zaciągała długi, będąc już niewypłacalną, albo gdy straciła zatrudnienie ze swej winy lub zgodziła się na rozwiązanie stosunku pracy. W praktyce [b]nie może też liczyć na ogłoszenie upadłości ktoś, wobec kogo prowadzone było w okresie krótszym niż dziesięć lat inne postępowanie upadłościowe. [/b] Upadłość nie chroni przed utratą mieszkania czy domu. Przeciwnie, częściowe umorzenie długów jest możliwe po wydaniu syndykowi całego majątku i po jego sprzedaży. W wypadku upadłości konsumenckiej na ten majątek składa się z reguły przede wszystkim mieszkanie lub dom. Upadły ma obowiązek wydać nie tylko majątek, ale i wszystkie dokumenty niezbędne do prowadzenia postępowania upadłościowego.