Sądowym sporem zakończyła się sprawa zwiastuna do filmu „Yesterday”, w którym według zapowiedzi pojawić miała się popularna kubańska artystka. Ostatecznie jednak w produkcji nie wystąpiła, ale dwóch jej rozczarowanych fanów postanowiło wytoczyć proces Universal Studios; spór jednak przegrali.
Co z dobrymi obyczajami?
Jak mówi adw. Barbara Celejowska, specjalizująca się w prawach własności intelektualnej, w polskim systemie prawnym mogliby oni dążyć do uznania działania studia za nieuczciwą praktykę rynkową. Taką, która doprowadziła ich do podjęcia konkretnej decyzji, a w tym przypadku – zakupu biletu do kina czy wykupienia dostępu na platformie.
- Trailer filmu należy w takim wypadku uznać za jego reklamę – zaznacza z kolei adw. Jan Borowiec. Ekspert z dziedziny prawa własności intelektualnej podkreśla, że w tej sprawie fani kierowali się przekonaniem, że w produkcji zobaczą ulubioną aktorkę. - Można więc uznać, że zostali wprowadzeni w błąd, poprzez udostępnienie przez producenta reklamy niezgodnej z prawdą. W polskim porządku prawnym istniałaby więc możliwość uznania takiego działania za nieuczciwą praktykę rynkową, jednakże potencjalne roszczenia odbiegałyby od tych przytoczonych w sprawie filmu "Yesterday" – wskazuje. Podkreśla, że należałoby wykazać wysokość szkody i fakt, że powstała właśnie w wyniku takiej praktyki.
Aby udowodnić, że działanie producentów to czyn nieuczciwej konkurencji, trzeba byłoby dowieść, że było ono sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami i zagrażało lub naruszało interes w tym przypadku klienta.
Podkoloryzowany "Jurassic Park"
- W przedmiotowej sprawie ważne jest to, że amerykański sąd najpierw uznał, iż wytwórnia Universal - co do zasady - może zostać pozwana za udostępnienie niezgodnej z prawdą reklamy, nie dając się przekonać prawnikom Universal. Próbowali oni przeforsować pogląd, że trailer może znacznie odbiegać od wersji końcowej filmu, gdyż jest artystyczną wypowiedzią i, jako taki, korzysta z prawa swobody wypowiedzi – tłumaczy mec. Barbara Celejowska. I wskazuje, że argumentem na poparcie tej tezy miał być przykład trailera filmu "Jurassic Park” z 1993 r., który znacznie odbiegał od wersji końcowej obrazu. W tym wypadku eksperci podzielają zdanie sędziego Stephena Wilsona. Tłumaczą, że trailer udostępniany jako zapowiedź filmu należy traktować jak jego reklamę, a reklama powinna podawać prawdziwe informacje o produkcie, którego dotyczy. Wyjaśniając, że może ona zawierać przejaskrawienia i skupiać się na pozytywnych cechach tego produktu, lecz nie powinna wprowadzać w błąd odnośnie jego cech.