Reklama
Rozwiń

„Follemente. W tym szaleństwie jest metoda”, czyli randka w ciemno

Paolo Genovese, reżyser przeboju „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” z Kasią Smutniak, proponuje teraz film „Follemente. W tym szaleństwie jest metoda” o pierwszej randce dwojga doświadczonych ludzi.

Publikacja: 14.07.2025 05:05

Edoardo Leo i Pilar Fogliati w nowym filmie Paola Genovesego „Follemente. W tym szaleństwie jest met

Edoardo Leo i Pilar Fogliati w nowym filmie Paola Genovesego „Follemente. W tym szaleństwie jest metoda”

Foto: Materiały Prasowe

„A gdy się zejdą, raz i drugi, kobieta z przeszłością, mężczyzna po przejściach, bardzo się męczą, męczą przez czas długi, co zrobić, co zrobić z tą miłością" – pisała kiedyś Agnieszka Osiecka w piosence „Czy te oczy mogą kłamać”.

Reklama
Reklama

Kilka osób w tobie

Bohater „Follemente. W tym szaleństwie jest metoda” Piero (Edoardo Leo) to mężczyzna „po przejściach”: rozwiedziony, z dorastającą córką. I właśnie wybiera się na randkę z kobietą poznaną przez internet. Lara (Pilar Fogliati) jest „kobietą z przeszłością”, ale powoli czuje się gotowa na nową relację, a przynajmniej przygodę. Faceta, który do niej pisze na portalu randkowym zaprasza na kolację do swojego domu. Teoretycznie proste. Jednak oboje noszą w sobie dawne doświadczenia: mają swoje tęsknoty, pragnienia, przyzwyczajenia. Nadzieję, której nie zdążyły zabić poprzednie niepowodzenia. I lęki, że przecież znów może coś pójść nie tak.

To jednak dla twórcy tego filmu, Paola Genovese, za mało. W pierwszych scenach widzimy, jak na ekranie dyskutuje ze sobą czterech facetów. Po męsku zastanawiają się nad rodzajem prezerwatywy, który warto kupić na randkę. Lara też ma swoje koleżanki, z którymi wciąż rozmawia. Widz bardzo szybko zorientuje się, że te rozmowy i bohaterowie... Nie warto spojlerować. To trzeba zobaczyć. Ale chodzi o to, że każda inaczej interpretuje rozmaite randkowe sytuacje i ma bardzo różne rady, jak dalej się zachować.

Podpatrywacz życia

„Follemente…” to film w stylu Paola Genovese, reżysera ze szczególną uwagą obserwującego najprostsze relacje ludzi – czasem sobie bliskich, czasem przypadkowo się spotykających. Zawsze jednak jego opowieści mają w sobie coś interesującego i zaskakującego.

Reklama
Reklama

W superprzeboju „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” z Kasią Smutniak w jednej z głównych ról, siedmioro przyjaciół w czasie towarzyskiego spotkania decydowało się odłożyć telefony komórkowe, publicznie odczytywać nadchodzące sms-y i rozmawiać w trybie głośnomówiącym, by wszyscy mogli usłyszeć. Taki wieczór szczerości okazuje się bardzo trudny, ujawniając głęboko skrywane tajemnice wielu osób. Ich mniejsze i większe grzechy. Komuś kochanka codziennie wieczorem przysyła swoje pikantne zdjęcia, ktoś inny ukrywa skłonności homoseksualne. Kobiety też nie są lojalne wobec partnerów. Najbliżsi nie przyznają się sobie nawzajem, że mają kłopoty psychiczne i chodzą na terapię, nie ujawniają ważnych planów życiowych. W „Dobrze się kłamie...” komedia zamienia się w dramat. W opowieść o współczesnej moralności.

W innym, zrealizowanym na podstawie własnej powieści filmie „Superbohaterowie”, Włoch sportretował dwoje ludzi, którzy spotykają się przypadkiem, próbując w schronieniu przeczekać deszcz, po czym spędzają ze sobą dwadzieścia następnych lat. Kochają się i zdradzają, kłócą, tęsknią. Ona zawsze marzyła o trójce dzieci, on nie chciał ani jednego. Zmieniali domy i miasta. Czasem sami, czasem otoczeni przyjaciółmi, którzy też przeżywali swoje wzloty i upadki. Jak to w życiu. Ale przychodzi moment, gdy wszystko zacznie mieć inne znaczenie.

Punktem wyjścia do „(Nie)długo i szczęśliwie” jest wyjątkowa sytuacja: cztery małżeństwa dowiadują się, że ich śluby są nieważne, bo zostały udzielone przez oszusta podszywającego się pod księdza. Co więc ma być dalej, skoro życie układa się różnie, a wzajemne zobowiązania i przysięgi złożone Bogu są nieważne?

W „Pierwszym dniu mojego życia”, który znów był ekranizacją jego książki, włoski autor dotknął trudnego tematu depresji: czterem bohaterom z samobójczymi myślami tajemniczy mężczyzna pozwala zobaczyć, jak życie wyglądałoby bez nich. 

Dramat we własnej głowie

„Follemente…” działa podobnie, tyle że wszystkie persony tego dramatu tkwią w głowach bohaterów. Jakby Genovese chciał przypomnieć, że każdy człowiek ma w sobie rozmaite tęsknoty, często zresztą ze sobą sprzeczne. Że życie zmusza nas do nieustannych wyborów, ale czasem trzeba drugiej osobie zaufać. Bo może ona okazać się partnerem na znacznie dłużej niż jeden wieczór. 

Reklama
Reklama

Paolo Genovese, który reżyserską karierę zaczął od zrealizowania ponad 100 reklamówek dla firmy McCann Erickson, robi filmy, które streszczone mogą wydawać się romansami czy obyczajowymi dramatami, jakie stacje telewizyjne pokazują we wtorkowe wieczory. Ale naprawdę w „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”, „Superbohaterach” czy teraz „Follemente. W tym szaleństwie jest metoda” jest sporo prawdy o z pozoru prostych, a w gruncie rzeczy skomplikowanych ludzkich relacjach. To prawda: część krytyków zarzuca włoskiemu twórcy, że w jego ostatnim obrazie za dużo jest banału, a zakończenie zbyt łatwo daje się przewidzieć. Ale czy życie nie bywa czasem banalne?

„A gdy się zejdą, raz i drugi, kobieta z przeszłością, mężczyzna po przejściach, bardzo się męczą, męczą przez czas długi, co zrobić, co zrobić z tą miłością" – pisała kiedyś Agnieszka Osiecka w piosence „Czy te oczy mogą kłamać”.

Kilka osób w tobie

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Film
Trudne wyzwania imigranckich dzieci z wiedeńskiej podstawówki
Film
Jak Vera Brandes zorganizowała słynny solowy koncert Keitha Jarretta w Kolonii?
Patronat Rzeczpospolitej
19. BNP Paribas Dwa Brzegi: Złota Palma z Cannes na otwarcie, Marcin Dorociński bohaterem retrospektywy
Film
Zmarł Michael Madsen, znany aktor filmów Quentina Tarantino
Film
Dinozaury, Superman i „Vinci 2" Machulskiego. Co czeka na nas w kinach latam?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama