Nie zawsze pamiętamy, że podczas zagranicznych zakupów mamy praktycznie takie same uprawnienia jak na wyprzedażach w Polsce. Mimo że zapłaciliśmy w euro, a do tego podczas sezonowych obniżek.
Jeśli tylko w kupionym towarze ujawnią się wady, mamy prawo go zwrócić. Nie oddamy natomiast towaru pełnowartościowego (podobnie jak w Polsce sprzedawca nie ma obowiązku go przyjąć, zależy to wyłącznie od jego dobrej woli). Dlatego zanim zapłacimy za upatrzoną u znanego projektanta sukienkę, zastanówmy się. Nawet jeśli jej cena zmalała np. z 600 euro zaledwie do 200. Gdy się następnego dnia rozmyślimy, bo dojdziemy np. do wniosku, że nie odpowiada nam jej kolor, sprzedawca wcale nie ma obowiązku zwracać nam pieniędzy.
Wprawdzie w niektórych krajach praktykowane są wyjątki i dopuszczalny jest zwrot pełnowartościowego towaru (np. w Norwegii). Nie jest to jednak regułą. Chętniej zwroty przyjmują natomiast markowe sklepy sieciowe – w tym przypadku nawet pełnowartościowy i przeceniony towar możemy swobodnie oddać (różne są jedynie terminy, w jednym sklepie może być to np. siedem dni, w innym nawet 30).
Na zwrot nie ma jednak co liczyć, gdy towar ma wady, ale sprzedawca nas o nich poinformował. Klient nie może się spotkać z odmową jedynie wtedy, gdy kupiony towar ma wady, a on nie został o nich poinformowany.
Regułą na terenie Unii Europejskiej jest, że sprzedawcy odpowiadają za niezgodność towaru z umową w ciągu dwóch lat od dnia zakupu.