Sytuacja w nieuznawanej przez żadne państwo na świecie Naddniestrzańskiej Republice Mołdawskiej zaczyna coraz bardzie przypominać sytuację w ukraińskim Donbasie niedługo przed rosyjską agresją w lutym 2022 roku. Wówczas samozwańcze republiki doniecka i ługańska zwróciły się do Władimira Putina najpierw o uznanie niepodległości, a następnie o „przyjęcie w skład Federacji Rosyjskiej”.
Nie jest wykluczone, że już w najbliższych dniach dojdzie do powtórki tego scenariusza w Mołdawii. Naddniestrzańscy separatyści nawet powtarzają retorykę prorosyjskich sił w Donbasie, mówiąc m.in. o naruszanych przez władze w Kiszyniowie „prawach miejscowej ludności”.
Naddniestrze: Nowa „zdobycz” Rosji?
Władze kontrolowanego przez Rosję regionu zwołały niezapowiadany wcześniej „nadzwyczajny zjazd deputowanych ludowych wszystkich szczebli”. Odbędzie się w Pałacu Republiki w Tyraspolu 28 lutego i oficjalnym powodem ma być „presja ekonomiczna Mołdawii”. Chodzi o nałożone 1 stycznia przez Kiszyniów cła, które naddniestrzańskie firmy muszą płacić do mołdawskiego budżetu. Nieoficjalnie mówi się o tym, że sprawa jest znacznie poważniejsza, bo poprzednie tego typu „zjazdy” odbywały się zaledwie kilkakrotnie w historii „republiki”.