Ukraina. Niepewność rośnie, front stoi

Coraz gorętsze debaty wywołuje zbliżająca się nieuchronnie wiosenna ukraińska kontrofensywa.

Publikacja: 25.04.2023 03:00

Ukraiński żołnierz w Bachmucie 23 kwietnia

Ukraiński żołnierz w Bachmucie 23 kwietnia

Foto: Anatolii Stepanov/AFP

– Zbliżamy się do przełomowej bitwy w najnowszej historii Ukrainy. To jest fakt, każdy to rozumie. Kiedy się zacznie – to tajemnica. Ale wszyscy rozumieją, że jesteśmy coraz bliżej – mówił szef ukraińskiego wywiadu wojskowego Kyryło Budanow.

Dwa czy trzy

Ani rosyjskie dowództwo, ani tamtejsi „korespondenci wojenni” nie informują jednak o jakiejkolwiek znaczącej koncentracji ukraińskich sił na froncie. Jedynie kolaboranci z okupacyjnych władz zajętych przez Rosję obwodów zaporoskiego i chersońskiego od czasu do czasu mówią o pojawianiu się jakichś jednostek ukraińskich w pobliżu frontu. Ale nie są to siły na tyle duże, by dokonać mocnego uderzenia.

Poza tym nikt nie wie, czy obecne manewry na zapleczu frontu nie są odciąganiem uwagi od właściwego kierunku ataku. Tak jak informacja o sforsowaniu Dniepru przez oddziały ukraińskie, dokładnie naprzeciwko Chersonia. Najprawdopodobniej po przepłynięciu rzeki zajęły rejony na północ od miejscowości Aleszki. Według niektórych informacji dotarły nawet do granic miasteczka.

Czytaj więcej

Sytuacja na froncie: Ukraińcy forsują Dniepr

– Istnieją trzy ogólne warianty natarcia – powiedział australijski emerytowany generał Mick Ryan brytyjskiemu „Daily Mail”. – Pierwszy to jeden duży atak, w którym zostanie użyte wszystko, co jest dostępne. Drugi – (ukraińskie dowództwo) może podzielić swoje siły na dwa równoczesne ataki na południu i wschodzie – wyjaśniał. „Południe” oznacza front w stepach zaporoskich, tędy prowadzi najkrótsza droga na Krym. „Wschód” zaś to granica obwodów charkowskiego i okupowanego ługańskiego.

– Ale po trzecie, mogą się zdecydować na serię ataków o mniejszej skali, nieskoordynowanych ze sobą, zarówno na południu, jak i wschodzie – dodał. Część zachodnich analityków przychyla się właśnie do takiego wariantu, uważając, że Kijów mimo wszystko ma za mało broni pancernej i zbyt słabe lotnictwo, by ryzykować jeden duży atak. Ewentualnie skłonni są rozważać dwa równoczesne natarcia, ale jedno z nich będzie prowadzone tylko dla odciągnięcia sił przeciwnika, lub połączenie wariantu drugiego i trzeciego. „Gryźć jabłuszko po kawałeczku” – opisał tę taktykę jeden z emerytowanych amerykańskich generałów.

Atak cały czas

– Myślę, że znaczące terytoria będą wyzwolone zbrojnie w czasie tej operacji – mówił z kolei Budanow, sugerując jednocześnie, że nie wszystkie okupowane tereny uda się odbić.

Na razie jednak to rosyjska armia cały czas próbuje atakować ukraińskie pozycje, mimo że jej zimowa kampania zakończyła się całkowitym fiaskiem. Poza najbardziej znanym Bachmutem rosyjskie wojska zbierają się w okolicach Wuhledaru i Awdijiwki (na północnych przedmieściach Doniecka). Ukraińscy partyzanci już zauważyli transporty z czołgami przejeżdżające przez Mariupol w kierunku tego pierwszego miasteczka. W pobliżu Awdijiwki koncentruje się zaś rosyjska brygada pancerna, w najbliższych dniach powinna ruszyć do ataku.

Oba miasta są równane z ziemią przez rosyjską artylerię i lotnictwo. – Niszczone są domy, w wojskowym slangu mówimy „rozbierają domy”, piętro po piętrze – opisywał sytuację w atakowanych miejscowościach przedstawiciel ukraińskiej armii Ołeksij Dmitraszkowśkyj.

Prezydent życzy sobie

Zachodni analitycy uważają, że te ataki nie mają zbyt dużego sensu. Ich zdaniem dowództwo armii ulega jednak żądaniom Władimira Putina, który domaga się działań ofensywnych.

„Pod naciskiem prezydenta nadal wysyłają zawodowych żołnierzy dla wsparcia bezsensownych ataków. (Minister obrony Siergiej Szojgu i szef sztabu generalnego gen. Walerij Gierasimow) muszą w tej sytuacji tracić elitarne jednostki w zajadłych walkach na wyczerpanie” – opisuje sytuację amerykański Institute for the Study of War. Jednocześnie świeżo zmobilizowani są wysyłani dla wsparcia ewentualnej obrony Krymu, zamiast na front, również z powodu uporu Putina.

„Położenie rosyjskich oddziałów pozwala z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że większość jednostek zmechanizowanych i resztki ocalałych oddziałów desantowych już uczestniczą w aktywnych działaniach” – z pewnym zdziwieniem ISW opisuje sytuację po rosyjskiej stronie frontu.

Jeśli więc nastąpi wreszcie ukraiński atak, najlepsze oddziały rosyjskie będą zbyt wyczerpane, by podjąć walkę. Na wszystkich odcinkach frontu (poza zaporoskimi stepami) widać już zmęczenie żołnierzy i chaos na ich zapleczu, który powoduje przerwy w dostawach amunicji i paliwa na pierwszą linię.

– Zbliżamy się do przełomowej bitwy w najnowszej historii Ukrainy. To jest fakt, każdy to rozumie. Kiedy się zacznie – to tajemnica. Ale wszyscy rozumieją, że jesteśmy coraz bliżej – mówił szef ukraińskiego wywiadu wojskowego Kyryło Budanow.

Dwa czy trzy

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wołodymyr Zełenski na linii frontu. Prezydent Ukrainy pojechał do Charkowa
Konflikty zbrojne
Izraelskie czołgi przez pomyłkę ostrzelały sztab izraelskiego batalionu. Są ofiary
Konflikty zbrojne
Przewodniczący Dumy grozi użyciem potężnej broni. "Kijów wciąga USA i Europę w wielką wojnę"
Konflikty zbrojne
Rosja szuka w Azji najemników na wojnę. Władze państw mają dość
Konflikty zbrojne
Gen. Waldemar Skrzypczak o zajęciu Wołczańska: Putin chce wygnać Ukraińców z Charkowa