Zgodnie z ustaleniami Ukrainę wesprzeć miały dwa bataliony leopardów, najprawdopodobniej po 31 maszyn w każdym. Polsce przypadła rola koordynatora batalionu złożonego ze starszych modeli czołgów. Niemcy zaś podjęli się skompletowania batalionu nowoczesnych leopardów 2A6. W formowaniu obu miało uczestniczyć wiele państw, których armie posiadają takie czołgi, różnych typów. W tym celu Berlin wyraził zgodę na eksport leopardów do Ukrainy, co było warunkiem wstępnym przekazania czołgów armii ukraińskiej.
– Nie brak trudności w utworzeniu batalionu pod egidą Niemiec. Obecne szanse na jego powstanie oceniam pół na pół – mówi „Rzeczpospolitej” Rafael Loss, niemiecki ekspert z European Council on Foreign Relations.
Kłopoty pojawiły się w chwili, gdy Holandia i Dania wycofały się z obietnic przekazania swych nowoczesnych leopardów. Sama Holandia zaoferowała 18 tego rodzaju maszyn. Taka ilość w sytuacji deklarowanych 14 czołgów ze strony Niemiec wystarczałaby na powstanie deklarowanego batalionu.
Czytaj więcej
Wysoki rangą deputowany USA powiedział podczas wtorkowej wizyty w Kijowie, że w Waszyngtonie rośnie skłonność do wysłania rakiet dalekiego zasięgu i myśliwców walczącej Ukrainie.
Pojawił się jednak problem z holenderskimi czołgami. Rzecz w tym, że są one w leasingu od niemieckiej armii. Holandia musiałaby je więc kupić i dopiero następnie przekazać Ukrainie. Powstał nie tyle problem finansowy, lecz związany z osłabieniem armii obu państw. Berlin chce tego uniknąć. Niemcy posiadają w tej chwili ok. 320 leopardów nowszych generacji, z czego połowa to leopardy 2A6, a jedna trzecia to supernowoczesne modele 2A7 i 2A7V. Tych ostatnich na wyposażeniu Bundeswehry ma być ponad 300 w 2025 r.