W czwartek rosyjski przywódca Władimir Putin polecił ministrowi obrony Siergiejowi Szojgu ogłoszenie 36-godzinnego „zawieszenia broni” na całej linii frontu. Ma to być odpowiedź na apele patriarchy Cyryla, by rozejmem umożliwić żołnierzom uczestniczenie w nabożeństwach prawosławnego Bożego Narodzenia.
„Rozejm” - zgodnie z deklaracją Kremla - ma obowiązywać od południa 6 stycznia do północy 7 stycznia. Ukraińscy obrońcy donoszą jednak, że Rosjanie nie wstrzymali swoich ataków.
Czytaj więcej
Rosjanie i Ukraińcy to jeden naród, Kościół musi zrobić wszystko, aby nie stali się wrogami – powiedział Cyryl I, patriarcha moskiewski i całej Rusi.
Komentując decyzję gospodarza Kremla o „wstrzymaniu ognia” gen. Waldemar Skrzypczak zwrócił uwagę, że „Putin ciągle gra”. - Trzeba zauważyć, że najpierw o zawieszeniu broni mówił Cyryl. To była taka „propozycja”. Więc teraz Putinowi nie wolno nie zrobić tego, o co prosi patriarcha, bo Rosjanie są wierzącymi ludźmi. Jak on by nie uszanował tego, o co prosi Cyryl, to by zostało źle odebrane przez wierzących Rosjan. Więc Putin, który bardzo udaje wierzącego, to robi - tłumaczył w rozmowie z „Faktem” były dowódca Wojsk Lądowych.
- Pytam tylko, co to jest, te kilkadziesiąt godzin tego zawieszenia broni? To jest kabaret, a nie wstrzymanie ognia - ocenił generał. Zauważył, że decyzja o „rozejmie” jest adresowana w pierwszej kolejności do Rosjan. - To nie ma celu operacyjnego, militarnego. Jest to adresowane to Rosjan, aby pokazać jego rzekomą dobrą wolę i że jest wierzący - powiedział były wojskowy, dodając, że „to niczego nie zmienia na polu bitwy”, ponieważ najeźdźcy mogą wykorzystać ten czas na przegrupowanie.