Grupa Wagnera i ostatni granat. Jak powstał mit o najemnikach, którzy nie dostają się do niewoli

Rosjanie utrzymują pozycje na froncie dzięki tysiącom najemników, których zwerbował „kucharz prezydenta”.

Publikacja: 03.11.2022 03:00

Napis „Armia Rosji - armia profesjonalistów” na propagandowym billboardzie w Moskwie

Napis „Armia Rosji - armia profesjonalistów” na propagandowym billboardzie w Moskwie

Foto: Yuri KADOBNOV / AFP

„Wagner nikogo nie zostawia na placu boju. Jeśli pojawia się ryzyko, że grupa dostanie się do niewoli, my sami załatwiamy tę grupę, bo nie damy nikogo maltretować w niewoli” – odpisał na pytanie dziennikarzy Jewgienij Prigożyn, właściciel firmy Wagner.

Pod koniec września „kucharz Putina” przestał ukrywać, że prowadzi nie tylko katering, lecz jest też właścicielem firmy werbującej najemników. Od tamtej pory, mimo że taki proceder nadal jest karalny w Rosji, w całym kraju z dumą zaczęto publikować nekrologi poległych w Ukrainie „psów wojny”. Jednocześnie wagnerowcy zaczęli się cieszyć opinią najlepszych żołnierzy na froncie.

Złapani już przez Ukraińców więźniowie opowiadali, że instruktorzy na poligonach strzelali do skazańców za źle wykonane polecenia

Uczestniczą oni głównie w trwających od miesięcy atakach na miejscowość Bachmut i – według słów Prigożyna – „posuwają się o 100-200 metrów dziennie”. Ukraińcy zauważyli jedynie, że na polu walki pojawili się rosyjscy żołnierze, którzy starają się nie pozostawiać ciał swych zabitych towarzyszy – w przeciwieństwie do innych odcinków frontu. Sądzą, że to są właśnie wagnerowcy.

Poza byłymi wojskowymi od lata na masową skalę Prigożyn werbuje więźniów łagrów z całego kraju (na razie głównie z jego europejskiej części). Działacze społeczni w Rosji szacują, że na wojnę może się zgłosić kilkadziesiąt tysięcy skazanych. Wraz z pojawianiem się w Ukrainie „zeków” (jak żargonowo nazywani są więźniowie) zaczęto publikować wstrząsające informacje o tym, jak utrzymywana jest dyscyplina w tych oddziałach. Każdy zwerbowany musi na przykład przekazać dowódcom dane swoich najbliższych, czyniąc z nich zakładników na wypadek swojej dezercji czy dostania się do niewoli.

„Jeśli pojawia się ryzyko, że wojownik może dostać się do niewoli z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu, na przykład, bo został sam na polu walki bez amunicji, ranny i nie może już dalej walczyć, wtedy wysadza się słynnym granatem, który dostaje każdy wagnerowiec. On tak jest nazywany: ostatni granat” – tłumaczył Prigożyn dziennikarzom, a wcześniej werbowanym więźniom w łagrze koło Permu, dlaczego nikt z jego ludzi nie trafia do niewoli.

Czytaj więcej

Coraz większe straty najeźdźców. Front stoi w miejscu, Rosjanie i tak giną

– Stary, no nie wygłupiaj się. Nie jesteśmy przecież policjantami z wydziału kryminalnego. Powiedz, za co siedziałeś – na jednym z nagrań znajdujących się w internecie ukraińscy żołnierze przekonywali rannego (i już opatrzonego) wagnerowca, by powiedział im, jaki wyrok dostał i za co. Leżący z zabandażowaną stopą przyznał, że jest zabójcą, jednocześnie niszcząc mit o wagnerowcach, którzy nie trafiają do niewoli.

Prigożyn jednak próbuje morderczą dyscypliną nie dopuścić do takich wypadków. – Mamy już informacje o co najmniej 400 zastrzelonych skazańcach. Nie jesteśmy jeszcze w stanie określić, ilu z nich zginęło na polu walki, a ilu zabili nadzorcy czy instruktorzy z Wagnera – poinformował Władimir Osieczkin z organizacji Gulagu.net. Po ujawnieniu w zeszłym roku informacji o masowym torturowaniu więźniów w łagrach na Dalekim Wschodzie Osieczkin musiał uciekać z Rosji.

Złapani już przez Ukraińców więźniowie opowiadali, że instruktorzy na poligonach strzelali do skazańców za źle wykonane polecenia. W jednym z oddziałów już na froncie „zekowi” odcięto palce za to, że on z kolei strzelił do dowódcy. – Ciała więźniów palone są w mobilnych krematoriach, by ukryć ślady tortur – mówi Osieczkin.

„Wagner nikogo nie zostawia na placu boju. Jeśli pojawia się ryzyko, że grupa dostanie się do niewoli, my sami załatwiamy tę grupę, bo nie damy nikogo maltretować w niewoli” – odpisał na pytanie dziennikarzy Jewgienij Prigożyn, właściciel firmy Wagner.

Pod koniec września „kucharz Putina” przestał ukrywać, że prowadzi nie tylko katering, lecz jest też właścicielem firmy werbującej najemników. Od tamtej pory, mimo że taki proceder nadal jest karalny w Rosji, w całym kraju z dumą zaczęto publikować nekrologi poległych w Ukrainie „psów wojny”. Jednocześnie wagnerowcy zaczęli się cieszyć opinią najlepszych żołnierzy na froncie.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
MSZ: Stanowczy komunikat dla Polaków przebywających w Iranie. Resort zaleca wyjazd
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Konflikty zbrojne
Jak Rosja straciła bombowiec strategiczny? Ukraińcy twierdzą, że go zestrzelili
Konflikty zbrojne
Zmasowany atak Rosji na obwód dniepropietrowski. Rośnie liczba ofiar
Konflikty zbrojne
"Jerusalem Post": Izrael wysłał jasny sygnał Iranowi. Cel nie był przypadkowy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Konflikty zbrojne
Iran: Eksplozje w pobliżu miasta Isfahan. Izrael przeprowadził atak