Reklama
Rozwiń
Reklama

Donbas. Kobiety ukrywają mężczyzn. Każdy chce żyć

Gdyby ukraińska armia odpowiedziała, nie byłoby pewnie już mojego domu – relacjonuje „Rzeczpospolitej" mieszkaniec najniebezpieczniejszego miasta Ukrainy – Doniecka.

Publikacja: 22.02.2022 19:02

Donbas. Kobiety ukrywają mężczyzn. Każdy chce żyć

Foto: AFP

– W nocy z niedzieli na poniedziałek nie mogłem spać. Naliczyłem 90 wystrzałów artyleryjskich. To było straszne, bardzo straszne. Pociski wybuchały gdzieś daleko. Mam krewnych w Staromychajliwce, to tuż przy linii frontu. Mówią, że to z naszej strony padają strzały. Od kilku dni prowokują. Gdyby ukraińska armia odpowiedziała, nie byłoby pewnie już mojego domu – relacjonuje „Rzeczpospolitej" mieszkaniec Doniecka, który prosi o zachowanie anonimowości. – Tu ludzie nie udzielają się, starają się nie rozmawiać z nieznajomymi, nigdy nie wiadomo, na kogo trafisz, a bardzo dużo jest kapusiów. Jeżeli doniosą, że sympatyzuję Ukrainie, wywiozą mnie w nieznanym kierunku – mówi.

Jak twierdzi, w ubiegłym tygodniu nic nie zapowiadało burzy. Ludzie chodzili do pracy, życie w mieście toczyło się tak, jak zawsze w warunkach tlącej się od 2014 roku wojny. – Ni stąd, ni zowąd ogłoszono ewakuację. Sporządzono listę pracowników sektora budżetowego i podstawiono autobusy. Nikomu nic nie powiedziano, gdzie jadą i kiedy ewentualnie wrócą. Po drugiej stronie granicy nikt na tych ludzi nie czekał, wielu się dowiedziało, że jadą daleko w głąb Rosji. Ludzie nie chcą wyjeżdżać – opowiada mój rozmówca. Nie opuścił Doniecka, gdy trwały regularne walki w latach 2014–2015, nie zamierza wyjeżdżać i teraz, gdy cały świat mówi o zbliżającej się rosyjskiej inwazji na Ukrainę. – Mam krewnych w Petersburgu, proponowali ostatnio, że przyjadą do Rostowa i zabiorą naszą rodzinę do siebie. Ale musielibyśmy zrezygnować z dorobku życia, wylądowalibyśmy w obcym mieście. Nie chcę mieszkać kątem u kogoś, tu się urodziłem i tu raczej spędzę resztę życia – mówi. Tłumaczy, że wyjazd w głąb Ukrainy nie jest taki prosty. Trzeba uzbierać stos papierów, a jeżeli ktoś wyjedzie i nie uzyska odpowiedniej zgody, władze samozwańczej republiki mogą nawet zarekwirować jego nieruchomość. A od poniedziałku, jak twierdzi, w mieście nie działa już służba migracyjna, gdzie wcześniej załatwiano takie formalności.

Czytaj więcej

Donbas szykuje się na wojnę. Nie wiadomo, jak przebiega pobór i ile osób uchyla się od niego

Mężczyźni nie mogą opuścić miasta, jeżeli nie wywożą własnym samochodem żony z dziećmi do Rosji. Każdy w wieku 18–55 lat otrzymał SMS-y z nakazem stawienia się w najbliższym komisariacie wojskowym. Od kilku dni trwa powszechna mobilizacja. A jak ktoś się nie stawi? – To źle się skończy, tu działa prawo wojenne. Dlatego kobiety chowają w domach synów i wnuków w wieku poborowym, ci od kilku dni nie wychodzą z mieszkań. Nie zapalają światła i siedzą cicho, udając, że w środku nikogo nie ma. Bo każdy chce żyć – mówi.

Mieszkańcy Doniecka zresztą od lat starają się nie wychodzić bez potrzeby na zewnątrz, po 23.00 obowiązuje godzina policyjna, ale już po 20.00 przestaje kursować publiczny transport. Wyjście z domu wieczorem, jak przyznaje mój rozmówca, jest bardzo ryzykowne. – Bywa tak, że nawet przez dziesięć dni nigdzie nie wychodzę. W ostatni weekend poszedłem na zakupy. Ale mocno strzelano, bałem się iść zbyt daleko. Zauważyłem, że służby komunalne w mojej okolicy zmieniają przy szkole flagi DRL (samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej – red.) na rosyjskie. Zapytałem, co się dzieje, ale robotnik odpowiedział, że nic nie wie i że dostali taki rozkaz – opowiada. W mieście przestały działać szkoły, a pod koniec ubiegłego tygodnia mieszkańcy nie doczekali się emerytur i zasiłków socjalnych. Od lat krąży tam wyłącznie rubel i rozdano ponad 750 tys. rosyjskich paszportów. Staruszkom, którzy udali się do urzędów pocztowych, tłumaczono, że „pieniędzy na razie nie ma". – Sklepy i apteki jeszcze działają, ale produkty i leki są często podrobione, jakość jest bardzo zła. Ale wyboru nie mamy – relacjonuje.

Reklama
Reklama

W trakcie naszej rozmowy w poniedziałek wieczorem zaczęło się orędzie Władimira Putina. Mój rozmówca wraz z bliskimi usiadł przed telewizorem. Rosyjski prezydent właśnie ogłosił, że uznaje niepodległość samozwańczych republik Donieckiej i Ługańskiej. – Wojna, powiedz polskiemu dziennikarzowi, że będzie wielka wojna. Pójdą dalej – przebijał się do słuchawki głos obecnej w mieszkaniu znajomej. – I co teraz? Świat to znów przełknie? Przecież to rozbiór Ukrainy – rzuca pytanie, na które nie ma jeszcze odpowiedzi.

Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1401
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1400
Konflikty zbrojne
Nowy plan zakończenia wojny na Ukrainie. Wołodymyr Zełenski odkrył karty
Konflikty zbrojne
„Wyglądał na spanikowanego”. Poważne oskarżenia byłego rzecznika wobec Beniamina Netanjahu
Konflikty zbrojne
„Państwo Islamskie" nie daje o sobie zapomnieć
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama