Piotr Semka: Stare grzechy rzucają długi cień

Przebieg sprawy biskupa Wiesława Meringa potwierdza głosy, że wewnątrzkościelna lustracja biskupów przeprowadzona została w wielu wypadkach jedynie pro forma.

Publikacja: 11.05.2008 13:28

Że przyjęto kryteria rozstrzygające wszelkie wątpliwości na korzyść tych biskupów, których SB zakwalifikowała jako swoich tajnych współpracowników.

Ujawnione przez “Rzeczpospolitą” akta biskupa Meringa potwierdzają, że powszechną praktyką od lat 70-ych było rezygnowanie przez służby PRL z wymogu składania podpisu przez kapłanów uznawanych za agentów. Dziś ta praktyka - kiedyś będąca wyłącznie zagrywką pomocną w zakłamywaniu sumień - bardzo łatwo uznawana jest za dowód, że żadnej nagannej współpracy nie było. Jednak w wypadku bp Meringa zachowały się zapisy o pouczeniu go o haśle operacyjnym dla rozpoznania agenta SB i informacje o prezentach, jakimi obdarowano tego kapłana przy okazji spotkań z bezpieką.

Bp Mering twierdzi, że prezentów nie brał i że o kontaktach z SB sumiennie powiadamiał swojego kościelnego zwierzchnika. Niestety wspominany zwierzchnik nie żyje, wiec nie sposób zweryfikować tej linii obrony.

Na publikację “Rzeczpospolitej” warto spojrzeć jako na zestawienie akt z IPN z deklaracjami kościelnej komisji lustracyjnej. Ogłosiła ona, że nikt z obecnych hierarchów - poza ujawnionymi wcześniej wypadkami - nie był świadomym i dobrowolnym współpracownikiem SB. Jednak z lektury akt biskupa Meringa można wnosić, że kapłan ten powinien mieć świadomość, iż był traktowany jako tajny współpracownik. Opinię taką potwierdził Jan Żaryn, jeden z najbardziej doświadczonych badaczy akt IPN, w dodatku człowiek, którego nie sposób podejrzewać o niechętny stosunek do Kościoła.

Niepokojąca jest ta różnica opinii, jak traktować współpracę SB nie potwierdzoną pisemnym zobowiązaniem, między kościelną hierarchią, a innymi czytelnikami zgromadzonych w IPN akt. Chwyt bezpieki sprzed lat jest dziś dla biskupów dobrym pretekstem, aby unikać zmierzenia się z problemem moralnej oceny takich spotkań, jak te, których opisy znajdują się w teczce bp Meringa.

Choć społeczne zainteresowanie lustracją ostatnio się zmniejszyło, to ludzie Kościoła powinny zawsze pamiętać, że stare grzechy potrafią rzucać długi cień. Gdyby w aktach SB pojawiły się podobne informacje dotyczące innych biskupów, to lustracja przeprowadzona przez Episkopat może stracić wiarygodność. A przy okazji ci, którzy głosili, że za surowo potraktowano abp Stanisława Wielgusa, zyskają kolejne argumenty.

Prawda może być bardziej gorzka. To w przypadku abp Wielgusa Kościół zdecydował się na odważną konfrontację z grzechami przeszłości. A w wypadku bp Meringa - uznano, że żadnego problemu nie ma.

Hierarchowie nie powinni zapominać, że do archiwalnych dokumentów dotyczących obecnych biskupów będą nadal sięgać historycy i dziennikarze. Im bardziej ich wnioski mijać się będą z ustaleniami kościelnej komisji - tym bardziej moralne znaczenie wewnątrzkościelnej lustracji będzie słabnąć. A dla autorytetu Kościoła to bomba z opóźnionym zapłonem.

Że przyjęto kryteria rozstrzygające wszelkie wątpliwości na korzyść tych biskupów, których SB zakwalifikowała jako swoich tajnych współpracowników.

Ujawnione przez “Rzeczpospolitą” akta biskupa Meringa potwierdzają, że powszechną praktyką od lat 70-ych było rezygnowanie przez służby PRL z wymogu składania podpisu przez kapłanów uznawanych za agentów. Dziś ta praktyka - kiedyś będąca wyłącznie zagrywką pomocną w zakłamywaniu sumień - bardzo łatwo uznawana jest za dowód, że żadnej nagannej współpracy nie było. Jednak w wypadku bp Meringa zachowały się zapisy o pouczeniu go o haśle operacyjnym dla rozpoznania agenta SB i informacje o prezentach, jakimi obdarowano tego kapłana przy okazji spotkań z bezpieką.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne