Atawistyczny lęk przed Obcym jest wpisany w europejską kulturę. Występuje zapewne częściej wśród ludzi z marginesu społecznego, słabo zarabiających czy bezrobotnych, ale jest też cynicznie wykorzystywany przez Europejczyków wykształconych i inteligentnych. Wystarczy zajrzeć do niektórych brytyjskich gazet, które z wyjątkowym cynizmem kreślą portret przybyszy z Europy Środkowo-Wschodniej jako bandy dzikusów i kryminalistów. Albo posłuchać polityków straszących wyborców “zarazą ze Wschodu” czy “muzułmańskimi hordami z Południa”.

Obcy oczywiście nie pozostaje bez winy. Przez całe lata, w ramach promowania multikulturalizmu, skrywał się pod kloszem politycznej poprawności. Francuskie władze były bezradne wobec wyrostków o arabskich korzeniach terroryzujących całe dzielnice miast, a włoski wymiar sprawiedliwości miał związane ręce, gdy trzeba było się wziąć za nielegalnych imigrantów z Rumunii. Media nie mogły podawać pochodzenia etnicznego morderców i złodziei, choć wszyscy wiedzieli, że najwięcej jest wśród nich mężczyzn o czarnej i śniadej skórze. Społeczeństwa czuły się oszukiwane i bezbronne. Lęk przed Obcym narastał i rozlewał się już nie tylko na Algierczyków i Senegalczyków, lecz także na Polaków, Litwinów i Ukraińców. Każdy, kto przybywa spoza obszaru “starej” Europy, jest dziś zagrożeniem.

Trudno będzie zmienić to nastawienie. Zachód powinien jednak od czegoś zacząć: np. od równego traktowania wszystkich Obcych. Od nagradzania ciężko pracujących i bezwzględnego tępienia bandytów, bez względu na kolor skóry. Nawet narażając się na zarzut rasizmu i ksenofobii.