Ze strony internetowej koncernu dowiadujemy się, że tradycją JMC jest na przykład organizowanie konkursu chórów pracowniczych z okazji chińskiego święta narodowego (1 października, rocznica powstania ChRL). Można sobie tylko wyobrazić, ile radości mieliby polscy pracownicy, ucząc się pieśni "Wschód jest czerwony" w jej oryginalnym brzmieniu. Innym przyjętym przez JMC zwyczajem, mającym na celu scementowanie załogi, jest wspólne wyklejanie papierowych lampek z okazji przypadającego na początku chińskiego roku kalendarzowego tradycyjnego Święta Lampionów.
Firma podkreśla, że kładzie ogromny nacisk na duchowy rozwój pracowników. Jeśli zatem w polskiej fabryce JMC zawiąże się komórka Komunistycznej Partii Chin – co w firmach prywatnych w Chinach nie jest konieczne, ale dość dobrze widziane – osoby, które się do niej zapiszą, będą miały okazję uczestniczyć w ciekawych wykładach na temat teorii "trzech reprezentacji" oraz "harmonijnego społeczeństwa" (w dobrym guście jest pieczołowite sporządzanie notatek).
"Harmonijność" to dziś w Chinach słowo wytrych, także w kulturze wielkich korporacji. Pojawia się ono na czołowych miejscach strony JMC. Czytamy tam między innymi, że firma jest dla swych pracowników "cudownym" i "prześlicznym miejscem pracy".
Tę atmosferę sielskości może zakłócać jedynie nieco trudne do zrozumienia dla chińskich menedżerów przywiązanie polskich pracowników do struktur związkowych. Na własnym podwórku chińskie władze zmusiły co prawda amerykańskiego WalMarta do stworzenia pierwszej w historii firmy komórki związkowej, ale rdzennie chińscy pracodawcy raczej nie odczuwają tego rodzaju presji.
– Chętnie, ale te wasze związki zawodowe... – regularnie odpowiadają chińscy biznesmeni na europejskie zaproszenia do inwestycji.