Reklama
Rozwiń

Łajdactwo precz

Z grubej rury przywala defetystom Władysław Bartoszewski. "Straszenie kryzysem to wielkie łajdactwo!" – grzmi na łamach "Faktu". Zwłaszcza gdy płynie "z pobudek opozycyjnych".

Publikacja: 29.10.2008 21:47

Odnosi się to również do niektórych ludzi mediów: "Wszędzie w cywilizowanym świecie" – poucza Bartoszewski – panuje zwyczaj, że ludzie występujący w mediach starają się "uspokajać społeczeństwo". A poza tym – pointuje – Zachód ma tyle bogactwa, że nie ma ich co żałować, jak trochę stracą, my zaś nie musimy się niczego lękać, bo nasza chata z kraja.

Odnoszę wrażenie, że albo tekst Bartoszewskiego przeleżał jakiś tydzień w redakcyjnej szufladzie, albo że premier Tusk zapomniał poinformować swego doradcę, że tzw. linia się zmienia. Wersja "nie ma żadnego kryzysu, tylko nieodpowiedzialni ludzie z PiS i prawicowych mediów sieją panikę", jest już odwołana.

Teraz rządowy PR pracuje według wytycznej: rząd z powagą traktuje sygnały o nadchodzącym niebezpieczeństwie i pilnie przygotowuje się do walki z kryzysem. Premier w obliczu kryzysu wyciąga nawet rękę do PiS.

Czyż nie jest to straszenie obywateli? A co myśleć o wypowiedziach zapowiadających zaciskanie pasa ministrów i ekonomistów? Dzień po Bartoszewskim w tym samym "Fakcie" straszył kryzysem profesor Orłowski. On też łajdak?

Władysław Bartoszewski miał pomagać Tuskowi w układaniu stosunków z Niemcami. Niewiele z tego wyszło, bo w Niemczech rządzi już pokolenie, które uważa, że ich naród padł ofiarą Hitlera tak samo jak inne, i w związku z tym do żadnych kompleksów na tle byłego więźnia Auschwitz się nie poczuwa. Bartoszewski więc szuka sobie innych pól.

W wypadku ekonomii chyba nie za bardzo wie, o czym mówi, ale nie przeszkadza mu to, jak ma w zwyczaju, mówić bardzo stanowczo.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2008/10/29/lajdactwo-precz/]blog.rp.pl/ziemkiewicz[/link]

Odnosi się to również do niektórych ludzi mediów: "Wszędzie w cywilizowanym świecie" – poucza Bartoszewski – panuje zwyczaj, że ludzie występujący w mediach starają się "uspokajać społeczeństwo". A poza tym – pointuje – Zachód ma tyle bogactwa, że nie ma ich co żałować, jak trochę stracą, my zaś nie musimy się niczego lękać, bo nasza chata z kraja.

Odnoszę wrażenie, że albo tekst Bartoszewskiego przeleżał jakiś tydzień w redakcyjnej szufladzie, albo że premier Tusk zapomniał poinformować swego doradcę, że tzw. linia się zmienia. Wersja "nie ma żadnego kryzysu, tylko nieodpowiedzialni ludzie z PiS i prawicowych mediów sieją panikę", jest już odwołana.

Komentarze
Jerzy Surdykowski: Bądźmy mężami stanu!
Komentarze
Instytut Pileckiego, czyli czy każda rewolucja musi się kończyć na gruzach?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Których narodów nie chce w Polsce Jarosław Kaczyński?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Hejt, hipokryzja i Hołownia, który się spotyka z Kaczyńskim
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Jeśli Donald Tusk nie zatrzyma kryzysu rządu, czas na przyspieszone wybory