Reklama

Immunitet za wszelką cenę?

Senatorowie opowiedzieli się przeciwko uchyleniu immunitetu Krzysztofowi Piesiewiczowi.

Aktualizacja: 03.02.2010 21:50 Publikacja: 03.02.2010 21:47

Mieczysław Augustyn z PO wyjaśniał, że prokuratura najpierw powinna zakończyć postępowanie przeciwko szantażystom. I ustalić, czy narkotyki były własnością Piesiewicza, czy też dostarczyli mu je szantażyści. Dopiero wtedy będzie wiadomo, czy senator Piesiewicz popełnił przestępstwo.

Sprzeciwiając się odebraniu immunitetu koledze, senatorzy jasno dali do zrozumienia, że podejrzeń wobec Piesiewicza nie można stawiać na równi z zarzutami wobec szantażystów. Gdzieś w tle zademonstrowano także jednak brak zaufania do prokuratury. Jakby się obawiano, że śledczy pójdą na łatwiznę i zamiast dociekać prawdy, zechcą wysunąć przede wszystkim oskarżenia wobec polityka.

To kolejny dowód na to, że w Polsce prokuraturę otacza dziwna aura. Że traktowana jest jako instytucja, która z łatwością może kogoś zniszczyć lub skrzywdzić z pobudek politycznych lub sobie tylko znanych innych powodów. Okazuje się, że nawet senatorzy, którzy powinni ufać prokuraturze jako organowi państwa, wykazują wobec niej daleko posuniętą nieufność.

A przecież można by prokuratury bronić, wskazując, że zniesienie immunitetu senatorskiego nie oznacza jeszcze wydania Piesiewicza na zatracenie. Można tłumaczyć, że bez przesłuchania go trudniej będzie sprawdzić, kto w tej sprawie kłamie, a kto mówi prawdę. Można, gdyby prokuratura działała szybko, sprawnie i gdyby praca prokuratorów nie dawała podstaw do podejrzeń, że kierują nimi inne pobudki niż chęć poznania prawdy.

Ale decyzja senatorów, którzy za wszelką cenę osłaniają kolegę immunitetem, ma zapewne drugie dno. Samo nasuwa się pytanie, czy przypadkiem w sprawie Piesiewicza nie zadziałał ten sam mechanizm co wcześniej w sprawie Romana Polańskiego. Pamiętamy wszyscy, jak murem stanęła za nim branża filmowa. Wymiaru obu spraw nie sposób oczywiście porównywać, ale czy zwykłym Polakom nie kojarzą się one ze złym nawykiem chronienia kolegów za wszelką cenę?

Reklama
Reklama

Co zatem robić? Bronić Piesiewicza przed mało sprawną prokuraturą czy uszanować niepokój zwykłych ludzi, którzy mogą podejrzewać, że senatorzy chcą postawić kolegę ponad prawem?

[ramka][link=http://blog.rp.pl/semka/2010/02/03/immunitet-za-wszelka-cene/]Skomentuj[/link][/ramka]

Mieczysław Augustyn z PO wyjaśniał, że prokuratura najpierw powinna zakończyć postępowanie przeciwko szantażystom. I ustalić, czy narkotyki były własnością Piesiewicza, czy też dostarczyli mu je szantażyści. Dopiero wtedy będzie wiadomo, czy senator Piesiewicz popełnił przestępstwo.

Sprzeciwiając się odebraniu immunitetu koledze, senatorzy jasno dali do zrozumienia, że podejrzeń wobec Piesiewicza nie można stawiać na równi z zarzutami wobec szantażystów. Gdzieś w tle zademonstrowano także jednak brak zaufania do prokuratury. Jakby się obawiano, że śledczy pójdą na łatwiznę i zamiast dociekać prawdy, zechcą wysunąć przede wszystkim oskarżenia wobec polityka.

Reklama
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego koalicja 15 października nie ma przyszłości?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budapeszt bez polskiego ambasadora. Opcja atomowa, ale konieczna
Komentarze
Pół roku Trumpa: to już inna Ameryka
Komentarze
Estera Flieger: Gdzie się podział sezon ogórkowy
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Tusk, Hołownia i samobójczy gen koalicji 15 października
Reklama
Reklama