Zmarnowane lata stanu wojennego na długie dziesięciolecia pozostaną ciężarem dla naszego państwa. Ale teraz rzecz nie dotyczyła rekompensat. Nie chodziło o nas, bo tamtą traumę dawno mamy już za sobą.
Chodziło raczej o te wszystkie lekcje historii, które czekają przyszłe pokolenia. A także o te słowa wypowiedziane przez panią sędzię: "Stanowili związek przestępczy o charakterze zbrojnym".
Twórcy stanu wojennego zostali tym samym postawieni na równi z sowieckimi najeźdźcami, sprawcami mordów sądowych, organizatorami wywózek polskiej inteligencji oraz z milicjantami i żołnierzami strzelającymi do robotników na Wybrzeżu i na Śląsku. Są zbrodniarzami, którym przyświecał ten sam banalny motyw co dziesiątkom dyktatorów przed nimi i po nich. Działali wyłącznie z pobudek osobistych.
Sąd obalił przy okazji kłamstwo historyczne, jakoby stan wojenny był ratunkiem przed czymkolwiek – "nie było bezpośredniego zagrożenia zbrojną interwencją ze strony wojsk Układu Warszawskiego". Związek Radziecki był oczywiście zagrożeniem dla naszej państwowości i wolności osobistej wszystkich Polaków. Warto jednak pamiętać, że okupacja, która trwała od 1945 roku, mogła się pewnie skończyć niemal dziesięć lat wcześniej, niż się skończyła. Tę straconą dekadę zawdzięczamy już nie obcym wojskom czy jakimś konfabulującym ideologom. Zawdzięczamy ją grupie ludzi, którzy używając fałszywego argumentu sowieckiej inwazji, cynicznie budowali zbrojną organizację przestępczą do ochrony prywatnych interesów.
W przeciwieństwie do innych demokracji w świecie, III RP obeszła się ze swoimi dyktatorami łagodnie. Pozostaje nam się tylko cieszyć, że historia nie zostawi na nich suchej nitki.