Reklama

Czy premier Donald Tusk ulegnie pokusie

Mimo słodkich obietnic premiera z jego „drugiego expose” wykonany już po wielkiej mowie Donalda Tuska sondaż pokazuje, że Platformie nie udało się przekonać wyborców.

Publikacja: 14.10.2012 20:04

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Rząd nie ma pomysłów, które mogłyby dać nadzieje Polakom, a straszenie Prawem i Sprawiedliwością przestało być skuteczną metodą uprawiania polityki.

Poparcie dla PiS rośnie i - jak pokazało już kilka niezależnych od siebie badań - przewyższa poparcie dla rządzącej partii. Czy premier zdoła utrzymać nerwy na wodzy, jeśli taka sytuacja potrwa dłużej?

To będzie trudne, tym bardziej, że nerwowości premiera towarzyszyć może niepewność jego partyjnych kolegów. Tuskowi może być trudno utrzymać dyscyplinę w swoim własnym klubie sejmowym, dlatego że utrata każdego punktu w sondażach oznacza w kolejnym rozdaniu mniej mandatów poselskich dla partii - a więc wielu posłów z dalszych szeregów będzie czuło się osobiście zagrożonych. W razie wyjątkowo poważnego spadku poparcia skutkiem mogą być nawet transfery do innych ugrupowań i - być może - utrata większości w parlamencie.

Kolejnym problemem Platformy jest postawa koalicjanta. PSL, od pięciu lat w miarę lojalny wobec rządowego partnera, zaczyna wykazywać oznaki zniecierpliwienia. Wicepremier Waldemar Pawlak jawnie rozpoczął flirt z opozycją, a jeśli sytuacja będzie coraz trudniejsza, może także zażądać od szefa rządu poszerzenia swoich wpływów w administracji.

Widząc te zagrożenia Donald Tusk będzie się czuł zmuszony do poszukiwania kilku dodatkowych punktów procentowych poparcia. Pół biedy, jeśli ulegnie on pokusie wszczynania kolejnych politycznych ofensyw: jesiennych, wiosennych, wojen z hazardem, dopalaczami, kibolami itd. - choć tego typu nerwowe działania zawsze grożą rozchwianiem państwa.

Reklama
Reklama

Jeszcze większym niebezpieczeństwem byłoby jednak, gdyby premier zaczął korzystać z metod społecznie popularnych, ale dla gospodarki niebezpiecznych. Dziś jeszcze rząd usiłuje szukać pieniędzy na inwestycje oficjalnie, nie zwiększając długu publicznego (choć eksperci nazywają to ironicznie smażeniem omletu bez rozbijania jajek), ale gdy zderzy się z kolejnym spadkiem popularności, w populistycznych działaniach może posunąć się znacznie dalej. A to będzie oznaczało nie tylko kłopoty polskiej gospodarki, lecz także to, że zaufanie do naszego kraju stracą rynki finansowe. A wówczas problem polityczny Platformy Obywatelskiej i samego Donalda Tuska przekształci się w naprawdę poważny kryzys ekonomiczny całego państwa.

Rząd nie ma pomysłów, które mogłyby dać nadzieje Polakom, a straszenie Prawem i Sprawiedliwością przestało być skuteczną metodą uprawiania polityki.

Poparcie dla PiS rośnie i - jak pokazało już kilka niezależnych od siebie badań - przewyższa poparcie dla rządzącej partii. Czy premier zdoła utrzymać nerwy na wodzy, jeśli taka sytuacja potrwa dłużej?

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Komentarze
Marzena Tabor-Olszewska: Jemy za dużo mięsa! A może za mało? Wojna światów trwa w najlepsze
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy Zbigniew Ziobro będzie w Budapeszcie bezpieczny
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Niedoszłe męczeństwo Zbigniewa Ziobry. Budapeszt znów zaszkodzi PiS
Komentarze
Estera Flieger: Jak polubić 11 listopada. Wylogować się do świętowania
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Zbigniew Ziobro bez odznaki szeryfa nie okazał się kowbojem
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama