Ale tak jak obecna medycyna pozwala odwlekać śmierć, tak przepisy stwarzają szerokie pole do popisu przy manipulowaniu wysokością państwowych danin.
Z dwóch osób pracujących na podobnym stanowisku za podobną pensję jeden może płacić na ubezpieczenia kilkadziesiąt procent (wspólnie z pracodawcą), a drugi ledwie kilka procent. I wszystko to zgodnie z prawem, bez łamania jakichkolwiek przepisów.
Nie należy się dziwić, że przedsiębiorcy chcą płacić jak najmniej i za wszelką cenę wypychają pracowników na samozatrudnienie lub oferują im umowy śmieciowe. To wprawdzie niemoralne wobec zatrudnionych oraz państwa, ale celem przedsiębiorców jest przede wszystkim zysk.
Dla państwa taka sytuacja jest jednak nie do przyjęcia. Im więcej firm będzie bowiem unikać płacenia składek do ZUS, tym jego deficyt będzie wyższy. Już dziś ta instytucja jest jedną wielką dziurą w finansach publicznych.
Wszystkie firmy powinny płacić podobne daniny. Nie może być tak, że jedno przedsiębiorstwo mające lepszych prawników albo będące w gorszej sytuacji omija ZUS, a inne – traktowane jest przez państwo jak dojna krowa karmiąca tabuny uprzywilejowanych grup społecznych. Oczywiście, to tylko światła teoria. Problem polega bowiem na tym, że gdyby wszyscy uczciwie płacili daninę publiczną na obecnym poziomie, to czekałyby nas morze bankructw i gwałtowny wzrost bezrobocia.