W 2009 r. brytyjskie media ujawniły dokument kontrwywiadu MI5 na temat obcych wywiadów działających na Wyspach. MI5 oceniał wówczas, że w Wielkiej Brytanii działają oficerowie i agenci 20 służb, w tym również m.in. francuskich i niemieckich. – Mamy wiele technologii, które bardzo interesują inne kraje, także te uważane powszechnie za naszych sojuszników – tak owe rewelacje komentował ówczesny przewodniczący komisji ds. antyterroryzmu w Izbie Gmin.
Dwa lata temu WikiLeaks ujawniła depeszę ambasady USA w Berlinie, której urzędnicy spotkali się z ówczesnym prezesem producenta satelitów przemysłowych OHB Technology. Barry Smutny powiedział im, że „francuski wywiad czyni niemieckiemu przemysłowi więcej szkód niż Chińczycy i Rosjanie razem wzięci”.
Firma Smutnego prowadziła wówczas z Amerykanami tajny projekt budowy nowoczesnego satelity szpiegowskiego. Francuscy szpiedzy tak bardzo chodzili wokół projektu, że Smutny powiedział nawet: „jeśli chodzi o wywiad przemysłowy, to Francja jest prawdziwym Imperium Zła w Europie”.
Francuski wywiad DGSE ściśle współpracuje z CIA w zwalczaniu terroryzmu, ale to nie przeszkodziło Francuzom np. w werbowaniu szpiegów w amerykańskich koncernach komputerowych. Pod koniec lat 80. wielka akcja FBI przeciwko agentom DGSE w IBM zakończyła się nawet skandalem dyplomatycznym.
Francuzi oczywiście sami są obiektem zainteresowania sojuszników. Kilka lat temu wyrzucili z kraju szefa placówki CIA, bo ten próbował zwerbować do współpracy urzędników MSZ. W 2007 r. zakazali wszystkim urzędnikom używania telefonów BlackBerry, bo bali się, że NSA potrafi je podsłuchiwać (z tego samego powodu zakazało tego kilka innych krajów sojuszniczych USA, w tym m.in. Arabia Saudyjska). W 2010 r. amerykański i francuski wywiad negocjowały umowę o nieszpiegowaniu, ale sprawa upadła.