Tymczasem polska dyplomacja, a także organizacje polonijne – co szczególnie ważne: na największym rynku idei, czyli w USA – odnoszą wiele zwycięstw. Drobiazgowa operacja polegająca na wyłapywaniu skandalicznych sformułowań, pisaniu do autorów, wciąganiu w to tłumu protestujących internautów, i nie tylko internautów, przynosi skutki.

Niezależnie od tego, czy w tej walce będzie się unikało określenia „polskie obozy" – tak jak chce to zrobić MSZ, by ograniczyć proces mnożenia kłamstw – czy też nadal będzie się je piętnowało bez uciekania się do innych określeń, Polska musi bronić swojego dobrego imienia. I to coraz bardziej zdecydowanie.

Przystąpiliśmy do tego zadania ze znacznym opóźnieniem. PRL nie walczyła o prawdę historyczną. W tym czasie zachodnia opinia publiczna zapominała o narodowości sprawców drugiej wojny światowej – w tej roli zastąpili ich naziści.

Polska musi mieć zdecydowaną politykę historyczną nie tylko dlatego, że na drugim końcu świata dziennikarze powinni wiedzieć, iż w czasie drugiej wojny to nie Polacy tworzyli obozy koncentracyjne. Także dlatego, że zdecydowaną politykę historyczną prowadzą nasi sąsiedzi.

Dlatego dobrze, że polski MSZ przystąpił do ofensywy, a minister Sikorski zapowiedział w niemieckiej gazecie, że przedstawianie Polaków przez Niemców jako antysemitów jest nie do przyjęcia.