Wielu polityków Platformy Obywatelskiej zbywało te sygnały, twierdząc, że reakcja byłego premiera ma charakter osobisty. Jednak z informacji, do jakich dotarła „Rzeczpospolita", wynika, że Jerzy Buzek w rozmowie z Donaldem Tuskiem ostrzegł, iż wcale nie musi startować w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Rozwód Jerzego Buzka z Platformą Obywatelską nie byłby jedynie potknięciem partii rządzącej. Byłby kolejną cegiełką wyciągniętą z muru, jakim dotąd była ta partia. Siłą Platformy była zdolność przyciągania nowych postaci – raz z lewej strony, a raz z prawej. Kolejne wybory PO wygrywała również dzięki spektakularnym transferom. Sygnał płynący z takiego rozstania wizerunkowo byłby dla PO potężnym ciosem.
Marginalizacja Grzegorza Schetyny, odejście Jarosława Gowina, obecne wątpliwości Jerzego Buzka – wszystko to pokazuje, że mimo rekonstrukcji rządu partia przeżywa ostry kryzys. Wydaje się bowiem, że Donald Tusk, choć bezapelacyjnie wygrał wybory w PO i otoczył się wianuszkiem nowych ministrów, jest coraz bardziej osamotniony, a zarazem coraz bardziej krytykowany.
Sytuacja jest dla niego tym bardziej niekorzystna, że – jak wynika z naszych informacji – Buzkowi nie podobają się nie tylko zmiany w systemie emerytalnym, lecz także to, co się dzieje w partii. Dymisja Sławomira Nowaka, skandal podczas wyborów na Dolnym Śląsku, zataczająca coraz szersze kręgi infoafera mogą mu przypominać ostatni okres rządów AWS, który zna jak chyba nikt inny.
Ale sprawa ma również inny aspekt. Chodzi o skalę problemów, jakie wynikają ze zmian w OFE. Wygląda bowiem na to, że premier Tusk nie przewidział wizerunkowych konsekwencji tych zmian. Bo choć grono polityków i ekspertów je popiera, to po stronie obrońców OFE znalazły się osoby, które trudno uznać za przeciwników politycznych Donalda Tuska. Zarówno Leszek Balcerowicz, jak i Jerzy Buzek najwyraźniej uznali jednak tę sprawę za wystarczająco ważną, by w jej obronę zaangażować swój osobisty autorytet. To zaś powinno być dla premiera sygnałem, że może to być dopiero początek strat.