Władze były wtedy przekonane, że bunt na Majdanie nie może trwać wiecznie i spacyfikować go będzie stosunkowo łatwo. Dlatego potrzebowały zmian w prawie, które nieoczekiwanie dodały buntowi obywateli nowej energii.
Jeszcze nie tak dawno zarówno odwołanie dyktatorskich ustaw, jak i dymisja rządu Mykoły Azarowa mogły być postrzegane jako gesty dobrej woli czy sygnały pojednawcze ze strony Wiktora Janukowycza. Dzisiaj to już jego klęska: porażka chorej logiki władzy dyktatorskiej, która popełniła nie tylko zbrodnię, ale i karygodny błąd w ocenie sytuacji politycznej. Za to musi Janukowycz nadal płacić.
Nie wiadomo jeszcze jak. Opozycja chce zdobyć realną władzę, czyli pozbawić prezydenta konstytucyjnych prerogatyw. Potrzebna jest zmiana konstytucji. Mało prawdopodobne, aby mógł tego dokonać obecny parlament. Konieczne więc są przedterminowe wybory.
Ale kampania wyborcza w obecnych warunkach grozi dalszą destabilizacją kraju. Przy tym nie wiadomo, kto miałby obecnie Ukrainą rządzić. Opozycja nie chce słyszeć o stanowisku premiera dla Arsenija Jaceniuka.
Jest jeszcze jedna niewiadoma: Moskwa. Przed igrzyskami w Soczi Kreml ma związane ręce i nie może wywołać ani nowej wojny handlowej, ani zastosować innego rodzaju sankcji. Brak już nawet formalnego pretekstu, jakim był niedawno zamiar Ukrainy podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.