Stąd na pierwszych miejscach otwarcie walczący z Kościołem filozof Jan Hartman i feministka Kazimiera Szczuka. A w Łodzi wyzywająca papieża Franciszka od najgorszych była dyrektor poznańskiego teatru Ewa Wójciak, która ma ponoć walczyć o polską kulturę. „Papieskich" kandydatów jest zresztą więcej. Dość wspomnieć Marka Siwca, który swego czasu, wysiadając ze śmigłowca, parodiował Jana Pawła II. Waha się Wanda Nowicka, czołowa feministka w polskim parlamencie. Jasno zatem widać, że jednym z wątków kampanii Europy Plus będą sprawy światopoglądowe, czyli także wymyślona ponoć przez Kościół „ideologia gender".
Na tym tle dość blado wyglądają Ryszard Kalisz, Andrzej Celiński, Paweł Piskorski czy Robert Kwiatkowski, niegdyś prezes publicznej telewizji. Ich poglądy aż tak wyraziste ?nie są. Można nawet rzec, ?że ci politycy są ich pozbawieni.
Wygląda więc na to, że główny mentor Europy Plus Janusz Palikot wierzy, iż uda mu się powtórzyć sukces z 2011 roku, gdy do Sejmu wprowadził równie kontrowersyjne postaci z Anną Grodzką i Robertem Biedroniem na czele. Co dziś tam robią? Są – po prostu są. I tak też będzie (o ile oczywiście uda im się pokonać wyborczy próg) z europosłami Europy Plus w Parlamencie Europejskim. Po prostu będą.
W sukces tego zestawu nazwisk nie wierzy nawet „ojciec założyciel" nowej lewicy, czyli Aleksander Kwaśniewski. Nie angażuje się w jej promocję i woli poświęcać się sprawom ukraińskim – choć w ostatnich dniach nawet tego nie widać. To, że schodzi na drugi plan, może świadczyć ?o tym, iż były prezydent dostrzega już widmo upadku inicjatywy, w której rolę lidera odgrywa Palikot.
Swego czasu założyciele Europy Plus mówili o wielkiej politycznej ofensywie. Dziś też nie tracą rezonu. Ale sondaże pokazują to wyraźnie – Polacy Palikotowi już nie wierzą.