Reklama

Cicho mi tu, wyborcy!

Z wyborów na wybory przepis o ciszy wyborczej staje się coraz bardziej absurdalny. Właśnie państwo w jej wymaganiu przekroczyło kolejną granicę śmieszności.

Aktualizacja: 23.05.2014 15:03 Publikacja: 23.05.2014 14:37

Trudno mi w to uwierzyć, ale Państwowa Komisja Wyborcza starając się wyjaśnić przepisy o obowiązującej od soboty ciszy wyborczej postanowiła podjąć walkę z internetem. Walka ta do tej pory udała się tylko Chińczykom, nawet Kreml sobie niespecjalnie radzi z okiełznaniem netu. Nie przewiduję więc wygranej PKW, ale próbować przecież zawsze warto - w końcu nikt własnych pieniędzy na to nie wydaje.

Szef PKW Stefan Jaworski tłumaczył dziś dziennikarzom na konferencji prasowej, że "polubienie profilu jednego z kandydatów do PE na portalu społecznościowym podczas ciszy wyborczej będzie agitacją wyborczą". Nielegalną podczas ciszy wyborczej agitacją będzie też m.in. udostępnienie zdjęcia kandydata.

Bardzo mnie korci, żeby rozpętać w sieci akcję "polubiania" jutro i w niedzielę różnych profili kandydatów i partii politycznych. Żeby było sprawiedliwie, moglibyśmy polubić równo po wszystkich. Bardzo bym chciał zobaczyć, jak PKW składa tysiące zawiadomień do prokuratury o złamaniu ciszy wyborczej, a policja zaczyna zalewać Facebooka, Twittera, Instagram i inne portale społecznościowe żądaniami wyjaśnienia, kto polubił na Facebooku kandydata nr 6 na liście partii XYZ np. w Poznaniu.

Przepisy o ciszy wyborczej nie służą nikomu. Polityków mi nie szkoda, ale irytuje mnie, że państwo traktuje wyborców jak dzieci, które trzeba o 19 zapędzać do łóżka, bo następnego dnia muszą wstać do szkoły.

A PKW, skoro już bierze się za regulowanie moich pobytów na Facebooku, powinna także zażądać np. do zagranicznych mediów, by nie mówiły nic od jutra o Polsce. Jako zwolennik praworządności drżę bowiem, gdy pomyślę, że jutro oglądając stream np. telewizji portugalskiej mogę zobaczyć migawki z polskiej kampanii wyborczej.

Reklama
Reklama

Ja, głupi wyborca, żądam, by państwo przestrzegało prawa i ochroniło mnie przed mętlikiem w głowie, jaki wywołać może u mnie jutro np. tekst dziennikarza belgijskiego. W takim zamieszaniu mogę się posunąć do zbrodni i jeszcze niechcący kliknąć "like" na profilu jakiegoś kandydata...

Trudno mi w to uwierzyć, ale Państwowa Komisja Wyborcza starając się wyjaśnić przepisy o obowiązującej od soboty ciszy wyborczej postanowiła podjąć walkę z internetem. Walka ta do tej pory udała się tylko Chińczykom, nawet Kreml sobie niespecjalnie radzi z okiełznaniem netu. Nie przewiduję więc wygranej PKW, ale próbować przecież zawsze warto - w końcu nikt własnych pieniędzy na to nie wydaje.

Szef PKW Stefan Jaworski tłumaczył dziś dziennikarzom na konferencji prasowej, że "polubienie profilu jednego z kandydatów do PE na portalu społecznościowym podczas ciszy wyborczej będzie agitacją wyborczą". Nielegalną podczas ciszy wyborczej agitacją będzie też m.in. udostępnienie zdjęcia kandydata.

Reklama
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rząd w sprawie KPO zachowuje się, jakby wyrzucił zawleczkę, a zostawił granat
Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki – Bob Budowniczy
Komentarze
Szczyt Trump-Putin: wielkie ryzyko dla Ukrainy
Komentarze
Artur Bartkiewicz: KPO, CPK i oranżeria w kebabie, czyli spektakularna katastrofa rządu
Komentarze
Estera Flieger: Karol Nawrocki, czyli ludowy prezydent Polski
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama