Komentarz - akcja PiS Czas na zmianę

Imponująca swoim rozmachem akcja PiS "Czas na zmianę" to odpowiedź tej partii na aferę, która jest wizerunkową klęską rywali. Ale czy będzie skuteczna?

Aktualizacja: 30.06.2014 12:08 Publikacja: 30.06.2014 12:06

W ubiegły weekend politycy PiS odwiedzili około 300 miejsc w całej Polsce. Kolejny raz pokazują, że są jedną z niewielu partii (i pewnie w ogóle organizacji pozarządowych), które są w stanie bezpośrednio dotrzeć do Polaków, omijając inne kanały komunikacji, np. media.

Przed ostatnimi wyborami  czołówka partii odwiedziła podobną liczbę miejsc i zajęło jej to kilka miesięcy. Wybór takiej strategii wiąże się z tym, że w PiS zdają sobie sprawę z tego, że funkcjonują w dużo mniej przyjaznym środowisku medialnym, niż jej rywale.

Jak mówią "Rz" politycy PiS, szczególnym zainteresowaniem cieszyła się broszura opisująca podsłuchane rozmowy polityków PO, przygotowana i wydrukowana w ogromnym nakładzie. To kolejny przykład skutecznego działania opozycji.

Ale jak dodają, najbardziej gorącymi tematami dyskusji na spotkaniach, była jej wcześniejsza nieskuteczność. Okazuje się, że ci, którzy wzięli udział w dyskusjach byli zbulwersowani tym, że PiS wyszedł z sali podczas debaty nad informacją premiera Donalda Tuska o aferze. Ale dużo większy gniew zwolenników wywołała nieobecność aż dziesięciu posłów PiS podczas głosowania nad wotum zaufania dla rządu.

Spotkania to dobry moment, by wyborcom to wyjaśnić, ale tu rodzą się pytania. Czy w sytuacji największego kryzysu w historii istnienia PO, rzeczywiście PiS musiał stworzyć sobie problemy, z których teraz musi się tłumaczyć? I czy tylko spotkaniami można dotrzeć do tych, którzy są takim postępowaniem rozczarowani? A jak dotrzeć do tych, którzy są do PiS zniechęceni? Czy oni też przyjdą na spotkania, czy tu potrzebne są inne kanały komunikacji?

Jarosław Kaczyński mówi dziś w rozmowie z tygodnikiem "W sieci", że "Tusk jest bliski nokautu", a decydującym ciosem mogą być wybory. Jeśli jednak jego partia nie odpowie sobie przed nimi na te pytania, to może się okazać, że trofea za wygraną walkę zostały za wcześnie rozdane.

W ubiegły weekend politycy PiS odwiedzili około 300 miejsc w całej Polsce. Kolejny raz pokazują, że są jedną z niewielu partii (i pewnie w ogóle organizacji pozarządowych), które są w stanie bezpośrednio dotrzeć do Polaków, omijając inne kanały komunikacji, np. media.

Przed ostatnimi wyborami  czołówka partii odwiedziła podobną liczbę miejsc i zajęło jej to kilka miesięcy. Wybór takiej strategii wiąże się z tym, że w PiS zdają sobie sprawę z tego, że funkcjonują w dużo mniej przyjaznym środowisku medialnym, niż jej rywale.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka