Reklama

Artur Bartkiewicz: Sukces Karola Nawrockiego w Białym Domu, czyli rząd musi skończyć liczyć głosy

Powrót Karola Nawrockiego do Polski z obietnicą utrzymania, a może nawet zwiększenia amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce, powinien być momentem, w którym politycy partii rządzącej pogodzą się z tym, że Karol Nawrocki jest nie tylko prezydentem RP, ale też politykiem, którego trzeba traktować poważnie.

Publikacja: 04.09.2025 13:42

Karol Nawrocki i Donald Trump

Karol Nawrocki i Donald Trump

Foto: PAP/EPA

Wpis europosła Lewicy Roberta Biedronia, który – mówiąc delikatnie – był niezbyt przemyślany (o czym świadczy jego późniejsze usunięcie) może być symbolem powyborczego szoku, w jakim znalazł się obóz rządzący. Biedroń skomentował zdjęcie, na którym Karol Nawrocki i Donald Trump patrzą w niebo na amerykańskie myśliwce przelatujące nad Białym Domem w hołdzie dla mjr. Macieja „Slaba” Krakowiana słowami „szon patrol na posterunku”.

Niestosowność tego komentarza wynikała nie tylko z chwili, którą uchwycono na zdjęciu, ale też z faktu, że mówimy o prezydencie RP wybranym przez ponad 10 mln obywateli w wolnych i demokratycznych wyborach. Biedroń nie musi Karola Nawrockiego lubić – ale z racji pełnionego przez niego urzędu powinien go szanować. Nie można jedną ręką rozdzierać szat nad brutalizacją dyskursu politycznego w Polsce, a drugą pisać tweetów o „szon patrolach”. 

Foto: Paweł Krupecki

Liczenie głosów i rady dla Karola Nawrockiego, czyli rządzący w powyborczym szoku

Zachowanie Roberta Biedronia wpisuje się jednak w powyborczy szok, jaki zdaje się towarzyszyć koalicji rządzącej od 1 czerwca. Jego symbolem mógł być serial pod tytułem „policzmy głosy”, w którym uczestniczyło wielu polityków KO, przez kilka tygodni siejących wątpliwości w sercach elektoratu, czy Karol Nawrocki aby na pewno jest prezydentem. I choć było oczywiste, że prezydentem jest i nim pozostanie do inauguracji 6 sierpnia, to część obozu rządzącego sprawiała wrażenie, że wierzy w alternatywną rzeczywistość, zamiast przygotowywać się do trudnej kohabitacji z Karolem Nawrockim w rzeczywistości realnej. 

Czytaj więcej

Trudno sobie wyobrazić lepszy debiut na arenie międzynarodowej
Reklama
Reklama

Innym obliczem tego szoku było też stwarzanie przez koalicję rządzącą wrażenia, że pozbawiony doświadczenia na arenie międzynarodowej prezydent na pewno nie poradzi sobie w Białym Domu, zwłaszcza że nie chce skorzystać z rad rządzących. Doszło do tego, że wicepremier Radosław Sikorski udzielał Karolowi Nawrockiemu rad w nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych. Donald Tusk zwracał z kolei uwagę, że rząd był gotów do współpracy, a prezydent ostentacyjnie ją odrzucał. Próba ukazania prezydenta jako zarozumiałego dyletanta, który upiera się, że wszystko wie najlepiej, mogłaby być skuteczna, gdyby Nawrocki wrócił do Polski z niczym. Sęk w tym, że były to pobożne życzenia, wynikające z tego samego przekonania, z którego pojawiła się narracja o potrzebie ponownego przeliczenia głosów. Przekonania, że Nawrocki wygrał wybory przypadkowo. I teraz wystarczy wszystkim pokazać, że mają przypadkowego prezydenta, by wygrać kohabitację, a potem żyć długo i szczęśliwie. 

Czas przyjąć do wiadomości, że Karol Nawrocki na tle rządu punktuje, bo działa, a nie dlatego, że loguje się na X i wymyśla złośliwe komentarze do zdjęć politycznych przeciwników

Karol Nawrocki nie punktuje dlatego, że loguje się na X i wymyśla złośliwe komentarze

Tymczasem czas przyjąć do wiadomości, że wokół prezydenta muszą być sprawni politycznie ludzie, skoro w kilka miesięcy z nieznanego większości Polaków prezesa IPN zrobili z niego lidera rankingów zaufania w kraju. A skoro tak, to z pewnością nie wysyłaliby go do Donalda Trumpa na pożarcie, zwłaszcza że z Partią Republikańską i otoczeniem Trumpa PiS ma raczej dobre relacje. A nade wszystko czas przyjąć do wiadomości, że Karol Nawrocki na tle rządu punktuje, bo działa, a nie dlatego, że loguje się na X i wymyśla złośliwe komentarze do zdjęć politycznych przeciwników. Bo za chwilę okaże się, że kohabitacja się skończy – i to wcale nie dlatego, że rządzący znajdą te kilkaset tysięcy głosów, których zabrakło Rafałowi Trzaskowskiemu. 

Wpis europosła Lewicy Roberta Biedronia, który – mówiąc delikatnie – był niezbyt przemyślany (o czym świadczy jego późniejsze usunięcie) może być symbolem powyborczego szoku, w jakim znalazł się obóz rządzący. Biedroń skomentował zdjęcie, na którym Karol Nawrocki i Donald Trump patrzą w niebo na amerykańskie myśliwce przelatujące nad Białym Domem w hołdzie dla mjr. Macieja „Slaba” Krakowiana słowami „szon patrol na posterunku”.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Trudno sobie wyobrazić lepszy debiut na arenie międzynarodowej
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Polacy a Ukraina. Straszny scenariusz się realizuje
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Polska wyróżniona przez Donalda Trumpa w czasie wizyty Karola Nawrockiego
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Karol Nawrocki wróci z USA z tarczą
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Putin, Xi Jinping i reszta świata. Czy naprawdę rodzi się antyzachodni sojusz?
Reklama
Reklama