Wpis europosła Lewicy Roberta Biedronia, który – mówiąc delikatnie – był niezbyt przemyślany (o czym świadczy jego późniejsze usunięcie) może być symbolem powyborczego szoku, w jakim znalazł się obóz rządzący. Biedroń skomentował zdjęcie, na którym Karol Nawrocki i Donald Trump patrzą w niebo na amerykańskie myśliwce przelatujące nad Białym Domem w hołdzie dla mjr. Macieja „Slaba” Krakowiana słowami „szon patrol na posterunku”.
Niestosowność tego komentarza wynikała nie tylko z chwili, którą uchwycono na zdjęciu, ale też z faktu, że mówimy o prezydencie RP wybranym przez ponad 10 mln obywateli w wolnych i demokratycznych wyborach. Biedroń nie musi Karola Nawrockiego lubić – ale z racji pełnionego przez niego urzędu powinien go szanować. Nie można jedną ręką rozdzierać szat nad brutalizacją dyskursu politycznego w Polsce, a drugą pisać tweetów o „szon patrolach”.
Liczenie głosów i rady dla Karola Nawrockiego, czyli rządzący w powyborczym szoku
Zachowanie Roberta Biedronia wpisuje się jednak w powyborczy szok, jaki zdaje się towarzyszyć koalicji rządzącej od 1 czerwca. Jego symbolem mógł być serial pod tytułem „policzmy głosy”, w którym uczestniczyło wielu polityków KO, przez kilka tygodni siejących wątpliwości w sercach elektoratu, czy Karol Nawrocki aby na pewno jest prezydentem. I choć było oczywiste, że prezydentem jest i nim pozostanie do inauguracji 6 sierpnia, to część obozu rządzącego sprawiała wrażenie, że wierzy w alternatywną rzeczywistość, zamiast przygotowywać się do trudnej kohabitacji z Karolem Nawrockim w rzeczywistości realnej.
Czytaj więcej
Donald Trump zapowiedział, że nie wycofa wojsk USA z Polski – a nawet rozważa ich wzmocnienie. To...