Gen. Kiszczak był jednym z ostatnich żyjących członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, która w 1981 r. zdławiła karnawał „Solidarności”, wprowadzając stan wojenny. Od śmierci gen. Wojciecha Jaruzelskiego był wręcz najważniejszym z tych generałów-staruszków, którzy 34 lata temu, w sile władzy i wieku, wyprowadzili na ulice czołgi i przeprowadzili masowe represje.
O ile są tacy, którzy próbowali rozgrzeszać gen. Jaruzelskiego — dostrzegając złożoność tej postaci, jej ponoć wallenrodyczny sznyt — to obrońców gen. Czesława Kiszczaka ze świecąszukać. Osamotniony Adam Michnik wytężał wzrok, by w 2001 r. dostrzec w generale „człowieka honoru” — tyle, że dwa lata temu się z tego wycofał.
Bo oczywiście Kiszczak człowiekiem honoru nie był. Był uosobieniem całego mrocznego zła PRL. Jego biografia jest pod tym względem wzorcowa — absolwent Centralnej Szkoły Partyjnej PPR z roku 1945, skierowany do pracy w Informacji Wojskowej, która zajmowała się represjami wobec żołnierzy formacji niepodległościowych. Potem jako pracownik Polskiej Misji Wojskowej w Londynie zajmował się rozpracowywaniem żołnierzy gen. Władysława Andersa. Następnie m.in. kierował wywiadem wojskowym PRL, był szefem wojskowej bezpieki WSW i stał na czele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w latach 80, gdy Służba Bezpieczeństwa bezpardonowo zwalczała „Solidarność”, inwigilując i szykanując jej działaczy.
„Kiszczak ponosi odpowiedzialność za wszystkie zbrodnie aparatu represji z lat 80. - za śmierćgórników z "Wujka", zamordowanie księdza Jerzego Popiełuszki i Grzegorza Przemyka, za dziesiątki innych ofiar, za cierpienie tysięcy represjonowanych i ich rodzin” - napisał w szczególnym nekrologu prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Łukasz Kamiński. Ale przyznał się też w ten sposób do niemocy organów państwa, w tym prokuratorów IPN, wobec Kiszczaka. Przez całą III RP generał skutecznie unikał licznych procesów, w których był oskarżony za swą działalność w latach 80.
Odpowiedział — i to tylko symbolicznie — za wprowadzenie stanu wojennego. Sąd wymierzył mu karę 2 lat więzienia w zawieszeniu za udział w „zorganizowanym związku przestępczym o charakterze zbrojnym”, czyli WRON. Za śmierć górników z „Wujka” nie poniósł kary — od 1994 r. Temida zdążyła przeprowadzić pięć procesów, ale nie zdążyła go osądzić.