Polacy znowu nie zdali niestety demokratycznego egzaminu. Nie dość, że w niedzielę zostali gremialnie w domach, za nic mając wysiłki polityków, którzy wypruwali sobie żyły, przedstawiając przez długie tygodnie ciekawej kampanii swoje wizje Unii Europejskiej, to na dodatek już po ogłoszeniu wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego postanowili jeszcze dobitniej pokazać, że nie dorośli do demokracji.
Czytaj więcej
PKW podała pełne wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Listy kandydatów z największym poparciem zdominowali politycy KO i PiS. Wśród najlepszych jest też troje kandydatów Konfederacji, nie ma żadnych przedstawicieli Trzeciej Drogi, Lewicy ani innych komitetów.
Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego: Najwięcej emocji wywołały porażki Jacka Kurskiego i Hanny Gronkiewicz-Waltz
Bo jakie emocje wzbudziły wyniki wyborów: radość ze święta demokracji, dumę z nowej wspaniałej delegacji krajowej do europarlamentu, a może delikatne podniecenie na myśl o rozpoczętej właśnie kolejnej długiej kampanii przed wyborami prezydenckimi? Co zaskakujące – niestety nie. Przeważa ludzka zawiść i niezrozumiała euforia z powodu krzywdy bliźniego. Bo jeśli przejrzeć komentarze w internecie, najwięcej emocji wywołują informacje o tym, kto do Parlamentu Europejskiego się nie dostał, choć – powiedzmy to uczciwie – dostać się jak najbardziej powinien.
Jednych niestety cieszy krzywda Hanny Gronkiewicz-Waltz w jej przecież Warszawie. Drugich – porażka Jacka Kurskiego w okręgu podwarszawskim, zwanym czasem Mazowszem. A bezdusznych, jak zawsze, symetrystów cieszy i jedna, i druga klęska. Dodają przy tym okrutnie, że jakby jeszcze nie dostał się Daniel Obajtek czy uciekinierzy z ministerstw, to już w ogóle byliby w ekstazie. Skąd ta sadystyczna zawiść?
Czytaj więcej
Hanna Gronkiewicz-Waltz, była prezydent Warszawy, nie zdobyła mandatu w wyborach do Parlamentu Europejskiego mimo że startowała z drugiego miejsca na liście KO w okręgu numer dwa.