Michał Płociński: Nie tylko młodzież głosująca na Konfederację – kto jeszcze nie dorósł do demokracji?

Reakcja na wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego może przygnębiać. Jednych cieszy krzywda Hanny Gronkiewicz-Waltz w jej przecież Warszawie. Drugich – porażka Jacka Kurskiego. A bezdusznych, jak zawsze, symetrystów cieszy i jedna, i druga klęska. Skąd ta sadystyczna zawiść?

Publikacja: 10.06.2024 16:50

Była prezydent stolicy, kandydatka Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego Han

Była prezydent stolicy, kandydatka Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego Hanna Gronkiewicz-Waltz

Foto: PAP/Leszek Szymański

Polacy znowu nie zdali niestety demokratycznego egzaminu. Nie dość, że w niedzielę zostali gremialnie w domach, za nic mając wysiłki polityków, którzy wypruwali sobie żyły, przedstawiając przez długie tygodnie ciekawej kampanii swoje wizje Unii Europejskiej, to na dodatek już po ogłoszeniu wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego postanowili jeszcze dobitniej pokazać, że nie dorośli do demokracji.

Czytaj więcej

Wyniki wyborów do PE. Kto otrzymał najwięcej głosów? (LISTA)

Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego: Najwięcej emocji wywołały porażki Jacka Kurskiego i Hanny Gronkiewicz-Waltz

Bo jakie emocje wzbudziły wyniki wyborów: radość ze święta demokracji, dumę z nowej wspaniałej delegacji krajowej do europarlamentu, a może delikatne podniecenie na myśl o rozpoczętej właśnie kolejnej długiej kampanii przed wyborami prezydenckimi? Co zaskakujące – niestety nie. Przeważa ludzka zawiść i niezrozumiała euforia z powodu krzywdy bliźniego. Bo jeśli przejrzeć komentarze w internecie, najwięcej emocji wywołują informacje o tym, kto do Parlamentu Europejskiego się nie dostał, choć – powiedzmy to uczciwie – dostać się jak najbardziej powinien.

Jednych niestety cieszy krzywda Hanny Gronkiewicz-Waltz w jej przecież Warszawie. Drugich – porażka Jacka Kurskiego w okręgu podwarszawskim, zwanym czasem Mazowszem. A bezdusznych, jak zawsze, symetrystów cieszy i jedna, i druga klęska. Dodają przy tym okrutnie, że jakby jeszcze nie dostał się Daniel Obajtek czy uciekinierzy z ministerstw, to już w ogóle byliby w ekstazie. Skąd ta sadystyczna zawiść?

Czytaj więcej

Wyniki wyborów europejskich: Gronkiewicz-Waltz przegrała z niedoszłym prezydentem Warszawy z PiS

Wystarczyłoby przecież pokusić się o odrobinę empatii, postawić się choć na chwilę na miejscu tych, których krzywdą próbujemy leczyć własne kompleksy. Tacy Jacek Kurski czy Hanna Gronkiewicz-Waltz to w końcu ludzie przyzwyczajeni do pewnego poziomu życia, mieli prawo już poplanować, na co przeznaczą sute europarlamentarne diety. Brak mandatu spadł na nich jak grom z jasnego nieba.

My, zwykli ludzie, jesteśmy do porażek przyzwyczajeni, wręcz trudno nam byłoby się odnaleźć w Polsce w sytuacji zbytniego komfortu, bez rzucanych ze wszech stron kłód pod nogi. Ale dla nas porażka to kwestia biologiczna, naturalna, a dla polityków takiego szczebla porażka wyborcza to prawdziwa tragedia, doświadczenie metafizyczne. Nie czas więc na bezduszne schadenfreude.

Wybory do Parlamentu Europejskiego: Niska frekwencja premiuje roszczeniowość

Sprawa jest prosta: te mandaty im się po prostu należały. Nie po to dostali drugie miejsce na listach od liderów swoich ugrupowań, żeby ktoś ich przeskakiwał z dalszych miejsc. Nie na tym przecież polega demokracja partyjna. I jakby frekwencja była wyższa, nie byłoby problemu – wtedy wyborcy głosowaliby na tych, których wskazali liderzy. Po coś w końcu są te miejsca na listach – inaczej zapanowałby chaos, jakby tak każdy głosował sobie na kogo popadnie.

Czytaj więcej

Jacek Kurski bez mandatu. Przegrał z pięciorgiem kandydatów ze swojej listy

Niestety niska frekwencja – wyjaśnijmy obiektywnie – premiuje roszczeniowość: do wyborów idą ludzie, którym się ubzdurało, że wiedzą więcej o polityce niż inni, i którym się wydaje, że mają prawo żądać od polityków jakichś niestworzonych rzeczy jak program, poglądy, a nawet poświęcanie swego cennego czasu na spotkania z wyborcami. I potem politycy, którzy takiej roszczeniowości ulegają – nie bójmy się ich nazwać po imieniu: populiści – w sposób absolutnie niezasłużony dostają więcej głosów od tych, których do mandatu predestynowali partyjni liderzy.

Ktoś w ogóle kojarzy polityków, którzy przeskoczyli Jacka Kurskiego?

Łatwo śmiać się z Jacka Kurskiego, że podobno wybitny spec od kampanii wyborczej poległ na całej linii, startując z tzw. biorącego miejsca w dość łatwym dla PiS okręgu. Ale czy ktoś zna w ogóle polityków, którzy go przeskoczyli: Maria Zofia Koc, Daniel George Milewski? Czy to są w ogóle prawdziwe nazwiska? Niestety w twardym elektoracie PiS brakuje odważnych dziennikarzy obywatelskich, którzy mogliby tę zagadkę rozwikłać, jak Tomasz Piątek czy Tomasz Wiejski (Tomasz i Tomasz, przypadek?).

Niestety niska frekwencji premiuje roszczeniowość: do wyborów idą ludzie, którym się ubzdurało, że wiedzą więcej o polityce niż inni, i którym się wydaje, że mają prawo żądać od polityków jakichś niestworzonych rzeczy jak program, poglądy

Ale mam nadzieję, że przyjrzą się oni przynajmniej warszawskiej liście PO, bo to chyba nie jest normalne, że tak kochana przez warszawian, warszawianki i osoby mieszkające w Warszawie Hanna Gronkiewicz-Waltz dostała mniej głosów niż jakiś drugoligowy poseł Michał Roch (czy to w ogóle prawdziwe imię?) Szczerba. A kolega szwagierki sąsiadki ciotki mojego dozorcy widział podobno, jak sam Tomasz Bocheński chodził po różnych lokalach wyborczych z zaświadczeniem do głosowania i oddawał masowo głosy na Kamilę Gasiuk-Pihowicz, która w efekcie również przeskoczyła panią prezydent.

Dlaczego młodzież zagłosowała na Konfederację

A najbardziej niewdzięczna jest ta rozpieszczona młodzież. Zamiast podziękować Gronkiewicz-Waltz za lata ciężkiej służby w Warszawie, specjalnie wyszukuje na listach Konfederacji najbardziej rasistowskich, antyunijnych, prorosyjskich polityków, by tylko zrobić dorosłym na złość. Dobrze, że dostrzegają to młodzi, zdolni działacze PO jak Michał Wyderka. A nie ma przecież żadnego obiektywnego powodu, dlaczego młodzież miałaby się buntować przeciwko dwóm największym partiom, które bardzo dużo siły wkładają w to, by rozwiązywać ich największe problemy jak mieszkalnictwo, kryzys relacji czy zdrowia psychicznego, a także wyzwania związane ze zmieniającym się pod wpływem rozwoju tzw. sztucznej inteligencji rynkiem pracy.

Wszystko przecież działa, dlaczego młodzi mieliby się obrażać na państwo i dawać się omamiać innym relatywnie młodym ludziom i ich hiperindywidualistycznym rozwiązaniom na zasadzie: państwo i tak nie działa, więc sami poradzicie sobie najlepiej, byle by was tylko nikt nie okradał, pobierając wysokie podatki i składki? Za naszych czasów przecież nikt tak się nie mazał, a też nie dostaliśmy mieszkania za darmo. Poza tym mieszkaliśmy w jeziorze.

Tytuł i lead pochodzą od redakcji. Suchary od autora

Polacy znowu nie zdali niestety demokratycznego egzaminu. Nie dość, że w niedzielę zostali gremialnie w domach, za nic mając wysiłki polityków, którzy wypruwali sobie żyły, przedstawiając przez długie tygodnie ciekawej kampanii swoje wizje Unii Europejskiej, to na dodatek już po ogłoszeniu wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego postanowili jeszcze dobitniej pokazać, że nie dorośli do demokracji.

Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego: Najwięcej emocji wywołały porażki Jacka Kurskiego i Hanny Gronkiewicz-Waltz

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jan Skoumal: Pocztówka z Głubczyc do szefowej niemieckich nacjonalistów
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Amerykański majstersztyk Beniamina Netanjahu. Przemowa w Kongresie Amerykanom się spodobała
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Roman Giertych ratuje koalicję. Znowu
Komentarze
Bartłomiej Sawicki: Nowe opłaty od emisji uderzą Polaków po kieszeni, bo rząd nie uczy się na błędach
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Krzykiem i przekleństwami prawa aborcyjnego się nie zmieni