Inaczej, niż jego główni rywale, miliarder tylko kilka razy zajrzał do stanu Iowa, który słynnie przede wszystkim z upraw kukurydzy. Nie poparła go lokalna elita, w tym gubernatorka Kim Reynolds czy ewangelikalni pastorzy tych konserwatywnych zakątków USA. Przeznaczył też dwa razy mniej środków niż Ron DeSantis i Nikki Haley na przekonywanie Iowian. A jednak inaczej, niż w 2016 roku, Trump odniósł tutaj miażdżące zwycięstwo. Teraz całkiem prawdopodobne staje się to, że uda mu się zebrać wystarczająco dużo głosów wielkich elektorów do wykluczenia swoich konkurentów z walki o republikańską nominację, zanim na początku marca rozpocznie się w Waszyngtonie jego proces o próbę zamachu stanu, co może odstraszyć bardziej umiarkowanych republikańskich wyborców.
Vivek Ramaswamy rezygnuje z kampanii
Taki sukces to wynik głębokiej polaryzacji Stanów Zjednoczonych: w przytłaczającej większości Amerykanie głosują na białe lub czarne unikając różnych odcieni szarości. Nie przekonała ich więc choćby oferta Viveka Ramaswamy'a (który po Iowa wycofał się z kampanii), że będzie Trumpem, tylko młodszym. Ale miliarder wyciągnął też wnioski z dwóch poprzednich bojów o Biały Dom budując niezwykle profesjonalną kampanię wyborczą.
Czytaj więcej
Donald Trump bez trudu wygrał prawybory w Iowa. Na drugim miejscu znalazł się Ron DeSantis, trzecia były Nikki Haley.
Dla Donalda Trumpa doskonałą wiadomością jest także to, że jego dwaj najpoważniejsi rywale, Ron DeSantis i Nikki Haley, osiągnęli niemal równy wynik (po około 1/5 głosów). To oznacza, że będą jeszcze przez jakiś czas toczyć morderczą walkę między sobą, na której Trump może tylko zyskać.