Paradoksalnie 4 czerwca 1989 roku wyszliśmy z domu nie po to, by protestować. Tego dnia masowe protesty, w jakich uczestniczyliśmy w stanie wojennym, zostały zastąpione pierwszym od dawna świadomym aktem powinności obywatelskiej. Na przestrzeni lat można narzekać, jak dziś Lech Wałęsa, że tamte wybory były karykaturą demokracji. Trudno z dzisiejszej perspektywy się z tym nie zgodzić. Pewnie tak, ale były zarazem drzwiami do wolności. Naród po raz pierwszy od dekad uwierzył, że wybory mogą odmienić polską politykę, wyprowadzić kraj na nowe tory. Cóż, czasem tak jest, że wchodząc na salony, trzeba się przepychać przez drzwi boczne i koślawe.
Czy w tym roku, 4 czerwca, da się wyzwolić podobną emocję? Lider opozycji Donald Tusk na to liczy. W jakimś sensie nawet to zaprogramował, często odwołując się do swoistej symetrii pomiędzy schyłkiem Polski Jaruzelskiego i czasami Kaczyńskiego. Podobnie jak wtedy, tak i dziś demokratycznej opozycji (swoją drogą tak określaliśmy opozycję czasów PRL) chodzi o te same wartości: wolność, demokrację, rzetelne wybory, równe prawa. Opozycja od lat konsekwentnie wskazuje, że są zagrożone, całkiem jak w niechlubnych czasach komunizmu.
Czytaj więcej
W Warszawie odbędzie się marsz organizowany przez szefa PO Donalda Tuska, w Gdańsku zaś Święto Wolności i Praw Człowieka.
Przeciwnicy po stronie Zjednoczonej Prawicy zbijają tę argumentację, proponując swój katalog wartości: suwerenność, patriotyzm, solidaryzm. Pomijając fakt, że obie strony definiują każde z tych pojęć inaczej, do niedawna trudno było im konsekwentnie wyciągać ludzi na ulice. To prawda, czasem do tego dochodziło, i to w skali kompletnie nieoczekiwanej, jak choćby Czarny Protest, ale nawet tak wielkoskalowym manifestacjom towarzyszył zwykle słomiany zapał.
Czy tym razem będzie podobnie? Po pierwsze, idea marszu zjednoczyła opozycję. Po drugie, zmobilizowała jej elektorat. Po trzecie, w sposób kompletnie nieprzewidziany przez prawicę dostarczyła nowej emocji i podbiła stawkę marszu – nie będzie to protest w sprawie drożyzny, ale realnie zagrożonej wolności.