Jerzy Haszczyński: Rosyjska bajka

Dzieci ukraińskie w Polsce mogą się uczyć po polsku w polskiej szkole albo po ukraińsku – zdalnie – w ukraińskiej. A co z tymi, dla których pierwszym, głównym albo nawet może jedynym jest rosyjski?

Publikacja: 06.03.2023 03:00

Inauguracja roku szkolnego 2022/2023 w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 2 im. Markiana Szaszkewic

Inauguracja roku szkolnego 2022/2023 w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 2 im. Markiana Szaszkewicza w Przemyślu. To jedna z pięciu w Polsce placówek oświatowych dla mniejszości ukraińskiej.

Foto: PAP/Darek Delmanowicz

Pytanie to stawiam sobie po niedawnej podróży z Warszawy do Ukrainy i z powrotem. Jechałem w sumie sześcioma pociągami, zawsze w wagonach bez przedziałów. W czterech, z tego dwu na trasie przebiegającej przez Ukrainę (z Przemyśla do Kijowa, a potem z Kijowa do Przemyśla), obserwowałem podobne zjawisko. Matki Ukrainki jadące godzinami z dziećmi starały się czymś je zająć, dać im rozrywkę, zatrzymać je na fotelach, by nie biegały po pociągu. Najprościej włączyć bajkę, film animowany na smartfonie.

Zawsze były to filmy po rosyjsku, niekiedy puszczane bardzo głośno, nawet w wagonach zwanych strefą ciszy. Dzieci były zazwyczaj bardzo małe, nie w wieku szkolnym, choć i takich kilkoro widziałem, i słyszałem, w jakim języku oglądają filmy i w jakim porozumiewają się z mamami. Był to rosyjski. Te cztery wagony to nie jest oczywiście obraz całej Ukrainy, nie jest to próba wystarczająca do jakichkolwiek badań socjologicznych. Ale i tak byłem zaskoczony.

Czytaj więcej

Zgubieni ukraińscy uczniowie. To może być problem dla polskiego społeczeństwa

W pociągach ukraińskiego przewoźnika wszyscy pracownicy, od konduktorów po sprzedawców kawy i słodyczy, używali tylko ukraińskiego, udawali, że rosyjskiego nie znają i nie rozumieją. Podobnie było w Kijowie i okolicach – urzędnicy, pracownicy firm państwowych, prawosławny ksiądz nie chcieli używać rosyjskiego, języka okupantów. W kontaktach z zatrudnionymi w sektorze prywatnym to jednak nie jest norma. Nawet w sklepikach, marszrutkach, na przedmiejskich ulicach słyszałem częściej rosyjski niż ukraiński, zdecydowanie ukraińskiego trzymali się natomiast pracownicy recepcji i sprzątaczki w hotelu prywatnej zachodniej sieci, w który w zeszłym roku uderzyła rosyjska rakieta. Jeden z ważnych rozmówców, gdy byliśmy na dworze i ktoś mógł nas usłyszeć, posługiwał się wyłącznie ukraińskim, gdy znaleźliśmy się w jego domu, przeszedł na rosyjski, miałem wrażenie, że posługiwał się nim sprawniej niż ojczystym.

– Kijów od początku wielkiej wojny stał się kulturowo proukraiński, w stolicy niechęć do kultury Rosjan, którzy w znacznej większości popierają mordowanie i rusyfikację Ukraińców, jest wyraźna – mówił mi czołowy kijowski socjolog. – Ale to się zmienia, nastawienie łagodnieje, choć pełnego powrotu do sytuacji sprzed 24 lutego 2022 roku nie będzie – dodał profesor.

Z mojego kolejowego doświadczenia wynika, że Ukraińcy posługujący się nadal rosyjskim nie są prześladowani, choć tak przedstawia to kremlowska propaganda. Nikt nie zwracał uwagi matkom, że nie powinny puszczać swoim dzieciom filmów w języku wroga.

Czytaj więcej

W Polsce zgubiliśmy połowę ukraińskich uczniów. Dlaczego?

Najbardziej dotknięci przez tę wojnę są właśnie Ukraińcy rosyjskojęzyczni; to tereny, na których mieszkali, Rosjanie najbardziej zniszczyli. To stamtąd, ze wschodu i z południa, musiały uciekać miliony, bo straciły domy. Także w Warszawie wśród ukraińskich uchodźców dominuje rosyjski, również wśród tych w wieku studenckim. Najmłodsze pokolenie też od tego języka w całości nie odejdzie. Co nie znaczy, że będą zwolennikami rosyjskiej polityki imperialnej. Ale ukraińska tożsamość nie jest łatwa do zrozumienia, zwłaszcza dla mieszkańca kraju, w którym język jest jeden. I ściśle powiązany z narodowością, obywatelstwem oraz kulturą.

Pytanie to stawiam sobie po niedawnej podróży z Warszawy do Ukrainy i z powrotem. Jechałem w sumie sześcioma pociągami, zawsze w wagonach bez przedziałów. W czterech, z tego dwu na trasie przebiegającej przez Ukrainę (z Przemyśla do Kijowa, a potem z Kijowa do Przemyśla), obserwowałem podobne zjawisko. Matki Ukrainki jadące godzinami z dziećmi starały się czymś je zająć, dać im rozrywkę, zatrzymać je na fotelach, by nie biegały po pociągu. Najprościej włączyć bajkę, film animowany na smartfonie.

Pozostało 85% artykułu
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Niemcy muszą być na flance wschodniej NATO
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Komentarze
Trzydzieści siedem sekund Izabeli Bodnar
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielkiej wojny na Bliskim Wschodzie jeszcze nie można uznać za odwołaną
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Donald Trump zrobił PiS-owi przysługę. Niedźwiedzią
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Komentarze
Donald Trump i Andrzej Duda zjedli kolację. I dobrze, to właśnie polityka