Reklama

Michał Szułdrzyński: Rok imponującej odwagi

Ostatni rok wyleczył nas ze złudzenia, że oto czasy heroizmu mamy za sobą.

Publikacja: 23.02.2023 23:00

Michał Szułdrzyński: Rok imponującej odwagi

Foto: Генеральний штаб ЗСУ / General Staff of the Armed Forces of Ukraine

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 365

Rok wojny to rok obrazów niezwykle głęboko zapadających w pamięć. Pierwszego dnia po rosyjskim ataku utkwiło mi w pamięci zdjęcie pięknej starszej kobiety ranionej w głowę podczas bombardowania. Potem były wstrząsające obrazy z Buczy i Mariupola. Jednym z efektów cyfrowej rewolucji jest to, że nasza cywilizacja staje się obrazkowa, taka też była ta wojna. Niezwykle plastyczna, opisana twarzami, ruinami, mogiłami, czasem wstrząsającymi obrazami poszarpanych ciał, których nie mieliśmy odwagi publikować w „Rzeczpospolitej”, by nie szokować czytelników.

Ale były też i radosne obrazy, wzruszające, jak te z odbicia Chersonia. Bohaterem wielu zdjęć był Wołodymyr Zełenski. I jedno z nich, z ostatniego tygodnia, szczególnie mocno do mnie przemówiło. Zdjęcie dwóch przywódców wolnego świata, prezydenta Ukrainy i prezydenta USA Joe Bidena, w Kijowie na tle soboru św. Michała o Złotych Kopułach. Zdjęcie symboliczne w wielu wymiarach. Choćby dlatego, że dwaj przywódcy odwiedzili jedną z najważniejszych świątyń dla Ukraińców, symbol państwowości Kijowa, zburzoną z rozkazu Stalina, a odbudowaną po odzyskaniu niepodległości w 1991 r.

Foto: Foto: HANDOUT / UKRAINIAN PRESIDENTIAL PRESS SERVICE / AFP

Ale spacer do tego miejsca miał też wymiar duchowy. Był symbolem, że Ukraińcy walczą nie tylko o terytorium, ale też o swoją duszę i tożsamość. Tę, którą wyraża się w symbolach – niebiesko-żółtej fladze czy właśnie niebieskich ścianach i złotych kopułach świątyni.

Reklama
Reklama

Na tym zdjęciu zaintrygowało mnie coś jeszcze – pewność siebie obu prezydentów wynikająca z odwagi. W ostatnim roku Zełenski nieraz dawał wyraz swej niezwykłej, wręcz kozackiej, odwagi. Swoim męstwem podnosił na duchu społeczeństwo, ale też imponował nim zachodniemu światu, przekonując, by pomagali jego krajowi. Jednocześnie odwagą wykazał się też Biden. Nie tylko osobistą, bo – jadąc do Kijowa – ryzykował nie tylko własne życie, ale też i los swej ojczyzny, bez patosu można powiedzieć, że los Zachodu. Wszak gdyby jego bezpieczeństwu zagroziły rosyjskie rakiety, świat znalazłby się na krawędzi katastrofy. Biden wbrew służbom, które doradzały spotkanie w bezpieczniejszym Lwowie, pojechał do Kijowa, stolicy wolnej Ukrainy, by pokazać, że ten kraj nie jest częścią „ruskiego miru”, lecz Zachodu.

Czytaj więcej

Zełenski do parlamentarzystów z Unii: nie pozwólcie zamrozić tej wojny

To zdjęcie stanowi symbol odwagi, bez której nie ma wolności. Niewolników bardziej niż kajdany zniewala  bowiem strach. Zarazem wolność nie jest łatwa, trzeba o nią walczyć, przełamywać lęk. Przed 24 lutego 2022 r. padaliśmy (ja również) ofiarą złudzenia, że oto czasy heroizmu mamy już za sobą, że nowoczesność wymaga od nas nowych, miękkich umiejętności i cnót, nie zaś odwoływania się do militarystycznej przeszłości i celebrowania ofiary z krwi. Ostatni rok był pod tym względem nauczką. Domagająca się postheroicznych wartości, na pozór nudna demokracja, by istnieć, potrzebuje wolności. A tej nie ma bez odwagi, bez gotowości na ryzyko. Tego możemy się uczyć właśnie od Zełenskiego i Bidena.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: O czym świadczy wpis Jacka Kurskiego uderzającego w Mateusza Morawieckiego?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: „Przełom” ws. Ukrainy? Przełom jest, ale dotyczy Niemiec
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Spróbuj tylko, Polaku, leczyć się bez pieniędzy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki, Thomas Rose i Chanuka w pałacu
Komentarze
Hubert Salik: Reformy w czasach politycznego spektaklu
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama