Andrzej Łomanowski: Przepych kremlowskich sal i pompatyczność uroczystości miały skryć słabość Putina

Najważniejszym zdaniem wypowiedzianym w czasie ceremonii „przyjęcia w skład Rosji” kawałków ukraińskiego państwa przez Władimira Putina było wezwanie, by Kijów zgodził się na „natychmiastowe przerwanie ognia” i „powrót do stołu rozmów”.

Publikacja: 30.09.2022 15:39

Andrzej Łomanowski: Przepych kremlowskich sal i pompatyczność uroczystości miały skryć słabość Putina

Foto: MIKHAIL METZEL / SPUTNIK / AFP

Rozmowy, które mogły prowadzić do jakiegoś rozwiązania pokojowego prowadzone były jeszcze w marcu w Stambule. Ale Kijów przerwał je, gdy okupanci wycofali się spod stolicy i Ukraińcy odkryli zbrodnie w Buczy, Irpieniu, Borodiance i wielu innych miejscach.

Obecnie ukraińskie władze nic nie odpowiedziały rosyjskiemu przywódcy. Z punktu widzenia Kijowa nie może teraz być mowy o zawieszeniu broni i przerwaniu ognia, dopóki okupanci znajdują się na Ukrainie. Tym bardziej, że do wcześniejszych miejsc zbrodni Rosjanie dopisali kolejne.

Czytaj więcej

Putin nielegalnie anektuje okupowaną część Ukrainy

Putin nic rzecz jasna nie mówił o masowych zbrodniach swych wojsk i służb specjalnych na Ukrainie, ale zagroził, że „Rosja będzie broniła swej ziemi wszelkimi dostępnymi środkami”. „Jej ziemie” to dla rosyjskiego przywódcy okupowane części Ukrainy. Tylko, że to uniemożliwia jakiekolwiek rozmowy z Ukraińcami.

Jedyne wyjście z sytuacji jest więc na polu bitwy. Ale tego właśnie Putin chce uniknąć, przynajmniej na razie. Jego armia jest przetrzebiona, a jej dowódcy potrzebują czasu by przeszkolić poborowych i zrobić z nich żołnierzy. Przemysł potrzebuje czasu, by choć częściowo uzupełnić broń i sprzęt jednostek na Ukrainie, no i dowieźć je tam.

Stąd i wezwanie do rozejmu, rozmów pokojowych etc.

Ale Ukraińcy doskonale zdają sobie sprawę ze stanu wojsk agresora i dlatego nie zamierzają przerywać walk. Sami zdążyli wcześniej przeprowadzić częściową mobilizację i latem wyszkolili nowych żołnierzy. Co Rosjanie właśnie odczuwają pod Łymanem, Bachmutem czy Chersoniem.

Czytaj więcej

Putin: Rosja nie potrzebuje już ZSRR

Dlatego, by utrzymać podbite ziemie Putin musi pokonać ukraińską armię. A Ukraińcy, by je wyzwolić muszą pokonać Putina.

Tu nie ma miejsca na remis. Wojna zatem będzie trwała.

Rozmowy, które mogły prowadzić do jakiegoś rozwiązania pokojowego prowadzone były jeszcze w marcu w Stambule. Ale Kijów przerwał je, gdy okupanci wycofali się spod stolicy i Ukraińcy odkryli zbrodnie w Buczy, Irpieniu, Borodiance i wielu innych miejscach.

Obecnie ukraińskie władze nic nie odpowiedziały rosyjskiemu przywódcy. Z punktu widzenia Kijowa nie może teraz być mowy o zawieszeniu broni i przerwaniu ognia, dopóki okupanci znajdują się na Ukrainie. Tym bardziej, że do wcześniejszych miejsc zbrodni Rosjanie dopisali kolejne.

Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Po exposé Radosława Sikorskiego. Polska ma wreszcie pomysł na UE
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budownictwo socjalne to błędna ścieżka
Komentarze
Michał Płociński: Polska w Unii – koniec epoki młodzieńczej. Historyczna zmiana warty