Rusłan Szoszyn: Putin i jego opricznicy

Bucza, Irpień, Borodzianka, Hostomel, Mariupol. Tych zbrodni nie da się już ukryć w papierowych archiwach na Łubiance.

Publikacja: 05.06.2022 21:00

Mariupol: Tam, gdzie kiedyś było miasto, teraz są ruiny i zgliszczy. Tam, gdzie była radość i szczęś

Mariupol: Tam, gdzie kiedyś było miasto, teraz są ruiny i zgliszczy. Tam, gdzie była radość i szczęście, teraz są smutek i ból. Zdjęcie z rządowej strony dokumentującej rosyjskie zbrodnie

Foto: war-evidence.mkip.gov.ua

Cofnijmy czas. Niekończące się wojny, terytorialne podboje, mordy. Niedźwiedzia zabawa – tak nazywała się jedna z ulubionych atrakcji cara Iwana Groźnego, który lubił popatrzeć, jak na moskiewskim dziedzińcu głodne zwierzę rozdzierało na kawałki człowieka. A poza tym nabijał też ludzi na pal, topił w lodowatej wodzie i kastrował. Karał z byle powodu, a i tego czasem nie potrzebował.

Wówczas to powołano opriczników, wiernych żołdaków gotowych do wykonania każdego, nawet najbardziej bestialskiego rozkazu swojego władcy. Ci sami opricznicy, tylko już pod wodzą innego cara, zalali krwią 200 lat później warszawską Pragę. Następnie zastawili szubienicami Litwę podczas powstania styczniowego. Palili, przesiedlali i wywozili na Syberię. Kilkadziesiąt lat później bezlitośnie zamordowali własnego cara, obiecując ludowi ziemię i wolność. I znów zaczęli palić, przesiedlać i skazywać na śmierć.

Czytaj więcej

Czy Putin stanie przed międzynarodowym sądem? Setki śledczych już zbierają dowody rosyjskich zbrodni

Przez pół wieku zaprzeczali mordom w Katyniu, Kuropatach, Twerze, Charkowie, Bykowni i nigdy się z nich nie rozliczyli. Po upadku Związku Radzieckiego, nawet w krótkim okresie „demokracji jelcynowskiej”, nie dokonano w Rosji rachunku sumienia, nie przeproszono krewnych ofiar, a wielu rozstrzelanych „zdrajców ojczyzny” nawet nie zrehabilitowano. Nie odróżniono bohaterów od zbrodniarzy, nie obalono pomników, nie zmieniono nazw ulic i placów, nie wymazano nazwisk budujących poprzedni, krwawy reżim. Nawet nie otwarto archiwów. Kilkusetletnią historię wrzucono do worka, z którego propaganda Kremla wyciągała jedyną politycznie poprawną prawdę, odsuwając jednocześnie na bok tę drugą.

Tak Kreml wykuwał w głowach rodaków przekonanie o bezgrzeszności narodu rosyjskiego, jego szczególnej misji, ofiarności dla innych narodów i o odwiecznych wrogach. A w międzyczasie Rosja stoczyła dwie wojny w Czeczenii, wojnę z Gruzją i dzisiaj toczy wojnę z Ukrainą. W XXI wieku, w środku Europy.

Bucza, Irpień, Borodzianka, Hostomel, Mariupol. Tych zbrodni nie da się już ukryć w papierowych archiwach na Łubiance. Nie da się zakłamywać rzeczywistości w czasach smartfonów, internetu i geolokalizacji. Niemalże cały cywilizowany świat pomaga Ukraińcom dokumentować i identyfikować sprawców tych mordów, tortur oraz gwałtów. Setki śledczych zajmują się zbieraniem dowodów, a sprawie już przygląda się Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze oraz unijna agencja Eurojust.

Czytaj więcej

Wojna, której końca nie widać. Kto kontroluje Siewierodonieck?

Czy świat pociągnie do odpowiedzialności Władimira Putina i jego opriczników? To będzie zależało od tego, jak dla Kremla zakończy się rozpoczęta 24 lutego inwazja. Jeżeli reżim Putina przetrwa, Rosja w najbliższej przyszłości nie rozliczy się również i z tych zbrodni. Demokratyczny świat więc powinien poczekać na jego upadek, wspierać Ukrainę, nie przekazywać w spadku problemu kolejnym pokoleniom i nie popełniać błędów z przeszłości, nie wracać do Realpolitik. By za 10 czy 15 lat nie zaznaczać nowych miejsc zbrodni na mapie Europy.

Cofnijmy czas. Niekończące się wojny, terytorialne podboje, mordy. Niedźwiedzia zabawa – tak nazywała się jedna z ulubionych atrakcji cara Iwana Groźnego, który lubił popatrzeć, jak na moskiewskim dziedzińcu głodne zwierzę rozdzierało na kawałki człowieka. A poza tym nabijał też ludzi na pal, topił w lodowatej wodzie i kastrował. Karał z byle powodu, a i tego czasem nie potrzebował.

Wówczas to powołano opriczników, wiernych żołdaków gotowych do wykonania każdego, nawet najbardziej bestialskiego rozkazu swojego władcy. Ci sami opricznicy, tylko już pod wodzą innego cara, zalali krwią 200 lat później warszawską Pragę. Następnie zastawili szubienicami Litwę podczas powstania styczniowego. Palili, przesiedlali i wywozili na Syberię. Kilkadziesiąt lat później bezlitośnie zamordowali własnego cara, obiecując ludowi ziemię i wolność. I znów zaczęli palić, przesiedlać i skazywać na śmierć.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne