Premier Mateusz Morawiecki lubi występować wobec Niemiec z pozycji nauczyciela, który ostrzegał, do czego doprowadzi zależność od rosyjskiej energii, a teraz oczekuje, że uczeń będzie słuchał tego, jakie należy mieć relacje z Kremlem.
Prawda jest jednak bardziej złożona. Angażując się w budowę Nord Stream 1 i Nord Stream 2, Berlin umożliwił Putinowi finansowanie machiny wojennej, która dziś topi Ukrainę we krwi. To słusznie podkreśla się od dwóch miesięcy właściwie codziennie. Mniej słychać o tym, że polityka PiS wzmocniła Viktora Orbána, dziś głównego sojusznika Kremla w ograniczeniu embarga Unii na import ropy czy gazu. Nie ma też refleksji nad tym, że spór o praworządność głęboko podzielił Wspólnotę i przyczynił się do uznania przez Putina, że Zachód jest słaby i że – tak jak to bywało w przeszłości – na inwazję na Ukrainę zareaguje bez przekonania.