Michał Szułdrzyński: Pandemiczne zawieszenie broni

Rządzący zrobili wiele, by podważyć zaufanie do państwa. Ale akcja szczepień to coś ważniejszego niż polityka.

Aktualizacja: 29.12.2020 17:34 Publikacja: 28.12.2020 21:00

Michał Szułdrzyński: Pandemiczne zawieszenie broni

Foto: Fotorzepa/ Jakub Czermiński

Nikt rozsądny – czy to zwolennik, czy przeciwnik PiS – nie ma chyba dziś wątpliwości, że od skutecznej akcji szczepienia Polaków zależy nasza przyszłość. To nie żadna przesada, bo nie umiemy inaczej przeciwdziałać niekontrolowanemu rozprzestrzenianiu się koronawirusa, niż zamykając ludzi w domach i zamrażając gospodarkę. Powinniśmy zaszczepić znaczny odsetek populacji, by wrócić do normalności.

Wielkim wyzwaniem jest jednak ogromna społeczna nieufność. Nie jest ona winą wyłącznie obecnego rządu, w pewnej mierze wynika z naszych historycznych uwarunkowań. Ale równocześnie fakt, że 44 proc. Polaków nie chce się szczepić, pokazuje, jakie są konsekwencje podważania przez Prawo i Sprawiedliwość zaufania do instytucji, tradycyjnych mediów czy autorytetów.

Badacze na całym świecie zwracają uwagę na to, że partie populistyczne za największe swoje zagrożenie uznają dotychczasowe hierarchie autorytetów. Dlatego starają się podkopywać zaufanie do nich. W Polsce dobrze znamy te nagonki na niepolskie albo antypolskie, albo polskojęzyczne media, które rozpętuje co jakiś czas partia rządząca i jej sprzymierzeńcy. Według badania IPSOS z 2019 roku krajami, w których najbardziej spadło zaufanie do mediów, były Serbia, Węgry, Turcja, Rosja, Polska i USA. W większości tych krajów rządzący atakowali krytyczne wobec siebie media. Bo to one potrafią obnażać propagandę. Choć kraje te różni bardzo wiele, prezydent Erdogan, Trump, Putin czy premier Orbán nie lubią, gdy patrzy się im na ręce. Podważanie zaufania do instytucji i mediów to też stały repertuar rosyjskiej propagandy. Im mniej bowiem uznanych autorytetów, tym łatwiej jest prowadzić akcje dezinformacyjne.

Dlatego też nie powinno nas dziwić, że wśród Polaków, którzy wiedzę o świecie czerpią z mediów społecznościowych, odsetek chętnych do szczepień jest prawie 20 pkt proc. niższy niż wśród tych, którzy czerpią ją z telewizji, gazet czy tygodników. Sprawdziła się przepowiednia prof. Andrzeja Zybertowicza, że internet stał się oceanem dezinformacji, a jego użytkownikom trudno oddzielić jest prawdę od fałszu. Według badań - ponad 90 proc. treści antyszczepionkowych w amerykańskiej sieci generowanych jest przez rosyjskie boty.

Dziś musimy zmierzyć się z konsekwencjami tych zjawisk – przemian technologicznych sprawiających, że coraz większą rolę w debacie publicznej odgrywają platformy społecznościowe. Nie ponoszą one żadnej odpowiedzialności za prezentowane treści, przeciwnie, stają się rozsadnikiem radykalizacji, plemienności i teorii spiskowych – oraz działania radykałów z polskiej prawicy, którzy w swym własnym politycznym interesie rujnowali publiczne zaufanie do autorytetów (pamiętamy opowieści o łże-elitach czy świniach odrywanych od koryta) czy instytucji.

Ale akcja szczepień to też pułapka dla opozycji. W jej politycznym interesie jest to, by PiS potknął się choćby na walce z koronawirusem. Ale w interesie Polaków jest sukces masowych szczepień. Podważanie zaufania do rządzących akurat w sprawie szczepień czy nawet robienie sobie głupich żartów o tęczowym Pfizerze, który skazi katolicką polską krew (autorem tego bon motu jest Radosław Sikorski), może kosztować czyjeś życie.

W sprawie koronawirusa rządzący zrobili wiele, by Polacy nie ufali państwu. Ale akcja szczepień to coś ważniejszego niż polityka. Idealnie by było, gdyby powstał w tej sferze pakt między rządzącymi a opozycją, by wyłączyć tę sferę z bieżącego politycznego sporu. Posłowie opozycji mają prawo i obowiązek kontrolować, sprawdzać, rozliczać rządzących. Ale w najbliższych tygodniach w sprawie szczepień powinni czynić to w sposób odpowiedzialny, ważyć każde słowo, by nie siać paniki i nie dokładać swojej cegiełki do spadku i tak dramatycznie niskiego zaufania. Dla odpowiedzialnego polityka – z PiS czy z opozycji – powinno się teraz liczyć przede wszystkim każde życie. Na wzajemne rozliczenia przyjdzie jeszcze czas.

Nikt rozsądny – czy to zwolennik, czy przeciwnik PiS – nie ma chyba dziś wątpliwości, że od skutecznej akcji szczepienia Polaków zależy nasza przyszłość. To nie żadna przesada, bo nie umiemy inaczej przeciwdziałać niekontrolowanemu rozprzestrzenianiu się koronawirusa, niż zamykając ludzi w domach i zamrażając gospodarkę. Powinniśmy zaszczepić znaczny odsetek populacji, by wrócić do normalności.

Wielkim wyzwaniem jest jednak ogromna społeczna nieufność. Nie jest ona winą wyłącznie obecnego rządu, w pewnej mierze wynika z naszych historycznych uwarunkowań. Ale równocześnie fakt, że 44 proc. Polaków nie chce się szczepić, pokazuje, jakie są konsekwencje podważania przez Prawo i Sprawiedliwość zaufania do instytucji, tradycyjnych mediów czy autorytetów.

Pozostało 81% artykułu
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka