Jerzy Haszczyński: Putin nie pozwala spać spokojnie

Kolejna rozmowa przywódców USA i Rosji nie napawa optymizmem.

Publikacja: 31.12.2021 04:21

Władimir Putin

Władimir Putin

Foto: PAP/EPA

Putin znowu wyszedł zwycięsko. Przynajmniej tak można wnioskować z tego, co Kreml chciał nam przekazać, na temat telefonicznej konwersacji, która skończyła się w czwartek późnym wieczorem naszego czasu. A przekazał sporo.

Natomiast to, co przekazał po niej Biały Dom, jest przede wszystkim powtórką tego, co słyszeliśmy w ostatnich tygodniach: odpowiedź Ameryki i jej sojuszników na rosyjską inwazję na Ukrainę będzie bardzo ostra. W krótkim oświadczeniu rzeczniczki Joe Bidena jest też mowa o tym, że postęp w dialogu z Rosją jest uzależniony od tego, czy zdecyduje się ona na deeskalację, a nie dalszą eskalację.

W styczniu czeka nas maraton dyplomatyczny: spotkanie bilateralne wiceszefów dyplomacji USA i Rosji, spotkanie Rady NATO-Rosja i spotkanie OBWE. Wszystkie spotkania będą poświęcone groźbom Putina. Już to, że do tego dialogu ma dojść, jest sukcesem Moskwy. A co dopiero mówić o postępie w dialogu - jakikolwiek postęp oznacza ustępstwa wobec Rosji. Na pewno Moskwa tak to rozumie.

Czytaj więcej

Rozmowa Biden-Putin. USA wezwały Rosję do deeskalacji napięć z Ukrainą

Już można mówić o ustępstwie. Jak ogłosił na swojej stronie Kreml, Biden miał w czasie rozmowy z Putinem obiecać, że Ameryka nie rozmieści broni ofensywnej na Ukrainie. Można się zastanawiać, czy słowo „rozmieszczać” oznacza wsparcie amerykańskim uzbrojeniem Kijowa. Ale skoro Rosjanie się tym chwalą, to znaczy, że raczej tak. Bez wątpienia Biden uległ w ten sposób jednemu z ich żądań.

Można się też zastanawiać, czy taka obietnica padła, skoro Amerykanie o tym nie mówią? Po poprzedniej rozmowie przywódców, przeprowadzonej 7 grudnia, też od razu różnych szczegółów nie ujawniono, ale to, co napisał Kreml, potem się potwierdziło. Choćby zapowiedź konsultacji rosyjsko-amerykańskich.

Putinowi zależy na tym, żeby najbardziej zainteresowane kraje, w tym te, ze wschodniej flanki NATO, poczuły, że o ich bezpieczeństwie decyduje się ponad ich głowami

Biden i Putin uzgodnili, że będą trzymali „pod osobistą kontrolą” cały dialog, który nas czeka, mimo że ma być on przecież prowadzony nie tylko przez Amerykanów i Rosjan. To również Kreml podał informację o „osobistej kontroli”. I zapewne także nie bez przyczyny. Zależy mu na tym, żeby najbardziej zainteresowane kraje, w tym te, ze wschodniej flanki NATO, poczuły, że o ich bezpieczeństwie decyduje się ponad ich głowami.

Po rozmowie zupełnie nie zniknęły obawy, że Putin chce decydować o kształcie NATO w przyszłości, o tym, kto do Sojuszu nigdy nie może wstąpić. Oraz o tym, co może robić NATO w obecnym kształcie na terenie państw członkowskich sąsiadujących z Rosją, w szczególności, jakie uzbrojenie tam może być i jacy żołnierze mogą stacjonować. To wszystko Rosjanie przewrotnie nazywają gwarancjami bezpieczeństwa dla swojego kraju. I o stanowczym ultimatum w sprawie tych gwarancji Putin mówił Bidenowi kilkakrotnie - ujawnił jego doradca Jurij Uszakow.

Wiemy, czego żąda Rosja. Przedstawiła swój projekt porozumienia z Paktem Północnoatlantyckim, które ma zapewnić jej bezpieczeństwo. Dziewięć punktów, takich jak wykluczenie „dalszego rozszerzenia NATO, w tym przyjęcia Ukrainy, a także innych państw”. Wiemy, że nie zamierza w niczym ustępować, i widzimy, że żadnej deeskalacji nie czyni.

Wiemy też, że na wprowadzenie bardzo poważnych sankcji, którymi grożą w razie inwazji USA i sojusznicy, zamierza zareagować zerwaniem stosunków rosyjsko-amerykańskich. Gra ostro i o wszystko. O odtworzenie imperium.

Nadal nie wiemy natomiast ilu i jakim jeszcze żądaniom Kremla jest gotów ulec Zachód. I, co nie mniej ważne, nie wiemy wciąż, co musi zrobić Ukrainie Rosja, by groźba wprowadzenia dotkliwych sankcji stała się faktem. Czy wystarczy przekroczenie przez rosyjskie wojska granicy czy też będziemy czekali, aż czołgi wjadą do Kijowa?

Po nocnej (z naszego punktu widzenia) rozmowie przywódców nie możemy spać spokojnie. Zadbał też o to Uszakow, sugerując, że mowa była i o wojnie jądrowej.

Putin znowu wyszedł zwycięsko. Przynajmniej tak można wnioskować z tego, co Kreml chciał nam przekazać, na temat telefonicznej konwersacji, która skończyła się w czwartek późnym wieczorem naszego czasu. A przekazał sporo.

Natomiast to, co przekazał po niej Biały Dom, jest przede wszystkim powtórką tego, co słyszeliśmy w ostatnich tygodniach: odpowiedź Ameryki i jej sojuszników na rosyjską inwazję na Ukrainę będzie bardzo ostra. W krótkim oświadczeniu rzeczniczki Joe Bidena jest też mowa o tym, że postęp w dialogu z Rosją jest uzależniony od tego, czy zdecyduje się ona na deeskalację, a nie dalszą eskalację.

Pozostało 85% artykułu
Komentarze
Kamil Kołsut: Czy Andrzej Duda trafi do MKOl i dlaczego Donald Tusk nie ma racji?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?