Uchodźcy próbują przekroczyć granicę polsko-białoruską nie na oficjalnym przejściu, lecz w miejscach zabronionych. Są tam dowożeni przez zorganizowane grupy przemytników ludzi, które współpracują z reżimem Aleksandra Łukaszenki. To białoruski prezydent wywołał kryzys na granicy i jest on elementem wojny hybrydowej, którą prowadzi z Polską i całą Unią Europejską. Ludzi, których podsyła na granicę, sam wcześniej sprowadził na Białoruś, obiecując lepsze życie na tzw. Zachodzie. Tak mniej więcej, w uproszczony sposób, dałoby się opisać to, co dzieje się na wschodniej granicy.
Czytaj więcej
Przytłaczająca większość badanych przez IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej" uważa, że działania reżimu Łukaszenki to element wojny hybrydowej.
O wojnie hybrydowej mówią nie tylko politycy, lecz także cała rzesza znających temat ekspertów. Ich zdanie podzielają – co pokazuje publikowany przez nas sondaż – również Polacy. I właściwie wszyscy są zgodni co do tego, że mamy do czynienia z wojną hybrydową. Tyle tylko, że inne są poziomy emocji. Elektoraty PiS i Konfederacji, które zdecydowanie stawiają na wojnę hybrydową, w ogromnej większości wiedzę o tym, co dzieje się w Polsce i na świecie, czerpią z programów informacyjnych publicznego nadawcy. Wyborcy Koalicji Obywatelskiej, Lewicy czy PSL, choć także uważają, że mamy stan wojny hybrydowej, lecz ich opinie nie są aż tak mocno zdecydowane, są raczej odbiorcami programów z grupy TVN. Każdy niby ogląda to samo, ale widzi inaczej – jego ostateczne oceny zależne są od przekazu, jaki otrzymuje. Inne są też oceny budowy muru na granicy. Odmienne będą prawdopodobnie także oceny działalności funkcjonariuszy Straży Granicznej. Widz nadawcy publicznego da się za nich pokroić i będzie popierał wypychanie bezbronnych ludzi na stronę białoruską, przyklaskując przy tym rządzącym, którzy bronią „chrześcijańskiej Europy". Oglądający zaś inne stacje będą akcentować brak pomocy dla przemarzniętych uchodźców, oburzać się na ich wywożenie do lasu i zarzucać władzy odejście od chrześcijańskich zasad. Jedna i druga strona będzie widziała swoją tylko prawdę. Mniej lub bardziej wyraźnie.
Każdy ma oczywiście prawo do własnego zdania i osobistych interpretacji – sęk w tym, że w zniekształconym obrazie świata coraz trudniej się odnaleźć i wspólnie szukać rozwiązania kryzysu. Stan, w którym znaleźliśmy się po ogłoszeniu orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, jest kolejnym dowodem potwierdzającym tę tezę. „Trudno będzie zbudować prawdziwy pokój społeczny ze złamanymi sercami, które rozpadły się na tysiąc kawałków" – napisał osiem lat temu papież Franciszek. Raczej nie miał na myśli Polski, ale...