Rosja Miedwiediewa na pewno nie zrezygnuje z wykorzystywania gazu i ropy w walce o umacnianie swojej pozycji w świecie i uzależniania od siebie wielu krajów. Ale można się spodziewać, że w polityce zagranicznej nowy prezydent zacznie od w miarę łagodnego tonu.
Jak na wybór nowego prezydenta powinna zareagować Polska? Na pewno z ostrożną życzliwością, ale wyczekująco. Musimy pamiętać o wspólnych interesach Polski i naszych bliższych sąsiadów ze Wschodu oraz o konieczności budowania jednolitej europejskiej polityki wobec Moskwy. Tylko po cichu możemy liczyć na otwarcie archiwów katyńskich, na prawdziwe odcięcie się Rosji Miedwiediewa od najczarniejszych kart radzieckiej historii.
Tak czy inaczej po przyjaznych gestach ze strony polskiego rządu i po wizycie premiera Donalda Tuska w Moskwie – teraz czas na ruch Dmitrija Miedwiediewa.
Ważne, jak nowy prezydent zacznie, ale znacznie ważniejsze jest, jaka będzie Rosja w przyszłości. Przecież i Władimirowi Putinowi na początku zależało na zyskaniu sympatii za granicą. Zabiegał także o sympatię w Polsce, gdy w 2002 roku składał kwiaty pod pomnikiem AK w Warszawie.
Załóżmy, że nowym przywódcą Rosji – prawdziwym, a nie malowanym – naprawdę będzie Miedwiediew. Aby nie zaczął za kilka lat straszyć świata bombami atomowymi, trzeba mu od jutra kibicować w reformowaniu państwa. Przede wszystkim w tym, aby z wielkiego bogactwa kraju zaczęło korzystać coraz więcej Rosjan, aby nie było tak jak dziś, gdy obok dziesiątków tysięcy multimilionerów wegetują dziesiątki milionów biedaków. I by Rosja, wzmocniona wolnością słowa, dostrzegła, że cywilizacja zachodnia nie jest dla niej zagrożeniem.