W Katyniu nie będzie limitu krzeseł

Niezależnie od tego, jakie były intencje premiera Władimira Putina w sprawie Katynia, polscy politycy zachowali się dokładnie tak, jakby chcieli sprawić przyjemność rosyjskiemu przywódcy.

Publikacja: 10.02.2010 20:15

Igor Janke

Igor Janke

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Premier Donald Tusk, nie uzgadniając odpowiedzi z prezydentem, natychmiast przyjął zaproszenie od Putina. Lech Kaczyński zaś publicznie oświadczył, że też chce pojechać do Katynia, choć nie wie, czy dostanie wizę. A minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski – również publicznie – poradził prezydentowi, żeby na tę rocznicę nie jechał, bo się może narazić na despekt.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/janke/2010/02/10/w-katyniu-nie-bedzie-limitu-krzesel/] skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Wszyscy trzej zachowali się inaczej, niż powinni. I zaczął się tradycyjny spór rządowo-prezydencki, który jak zawsze cieszy tych, którym nie jest na rękę sprawna, zgodna i silna władza w Warszawie.

Obchody 70. rocznicy kaźni katyńskiej są niezwykle ważnym dla wszystkich Polaków wydarzeniem. Naturalne jest, że chcą tam być najważniejsi polscy politycy. Ma pełne prawo być w Katyniu i premier, i prezydent. Co więcej – powinni tam być. To miejsce symboliczne i chwila symboliczna dla państwa. Najważniejsi reprezentanci narodu swoją obecnością w takich miejscach w takim czasie zaświadczają, że pamiętamy o dramatycznych dla Polaków historycznych wydarzeniach.

Czy tę sprawę można było załatwić inaczej? Oczywiście. Po zaproszeniu od premiera Putina premier Tusk powinien był się skontaktować z prezydentem Kaczyńskim, uzgodnić, jakiej odpowiedzi udzielić, czy jadą obaj, czy tylko jeden z nich. Trudno sobie wyobrazić, by premier Rosji takiej odpowiedzi nie zaakceptował. Nie byłoby nieporozumień, nie byłoby komentarzy, że Rosjanom znów udało się nas podzielić i że polscy politycy i tę tragiczną rocznicę wykorzystują do wzajemnych uszczypliwości i pokazywania sobie nawzajem, kto jest ważniejszy.

Ale nie wszystko jeszcze stracone. Polski premier z prezydentem wciąż mogą się porozumieć bez pośrednictwa mediów. Ustalić wspólne stanowisko i spokojnie przekazać je stronie rosyjskiej. Na cmentarzu w Katyniu raczej nie będzie limitu krzeseł dla politycznych przywódców.

Premier Donald Tusk, nie uzgadniając odpowiedzi z prezydentem, natychmiast przyjął zaproszenie od Putina. Lech Kaczyński zaś publicznie oświadczył, że też chce pojechać do Katynia, choć nie wie, czy dostanie wizę. A minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski – również publicznie – poradził prezydentowi, żeby na tę rocznicę nie jechał, bo się może narazić na despekt.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/janke/2010/02/10/w-katyniu-nie-bedzie-limitu-krzesel/] skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego