Prawdopodobnie to zdjęcie przez premiera Donalda Tuska blokady na negocjacje Rosji z OECD zaowocowało zapowiedzią Moskwy o wycofaniu embarga na polskie mięso. Stało się już ono przykrym symbolem polityki Kremla wobec naszego kraju. Symbolem politycznym, ideologicznym, zemstą za naszą politykę wschodnią i energetyczną. Z ekonomicznego punktu widzenia miało ono zresztą dla polskich producentów coraz mniejsze znaczenie – na rynek rosyjski mięso może przecież trafiać z etykietką białoruską lub łotewską.

To, że embargo miało charakter wyłącznie polityczny, a nie sanitarny – widać choćby po sposobie jego odwoływania. Gest za gest. Pewnie jakąś rolę odegrała w sprawie Unia Europejska, co podkreślał wicepremier Waldemar Pawlak. Choć niewiele na ten temat wiadomo, byłoby to dobrą informacją, bo w kontaktach z Moskwą solidarność unijna jest ważna. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się też o zaangażowaniu Niemiec. Kanclerz Angela Merkel poruszyła tę kwestię w rozmowie telefonicznej z prezydentem Władimirem Putinem. I już we wtorek miała powiedzieć Tuskowi: koniec z embargiem. Swoją drogą ciekawe, że nikt się tym sukcesem w Berlinie nie chwalił. Jak widać, całkowitego zaufania do rosyjskich władz jednak nie ma.Bo Rosja, nawet gdy pokazuje światu liberalne oblicze (np. kandydatura Dmitrija Miedwiediewa na urząd prezydenta), potrafi zaskoczyć. I tym przede wszystkim różnią się stosunki polsko-rosyjskie od polsko-niemieckich. Z Niemcami przynajmniej wiadomo, co nas dzieli i co jest prawdziwym problemem. Rosja zaś w każdej chwili może dojść do wniosku, że musi otworzyć nowy front.

Przeczytaj także wpis na blogu Jerzego Haszczyńskiego: A Rosjanom życzymy smacznego