W PRL opozycja była ścigana głównie z paragrafu: “za rozpowszechnianie fałszywych wiadomości mogących wyrządzić poważną szkodę interesom PRL”. Fałszywe informacje to były informacje krytyczne. To, że krytyka może wyrządzić szkodę interesom, wydaje się rozumowaniem poprawnym.

Okazuje się więc, że publicystyka zaczyna być kłamstwem wówczas, gdy krytycznie odnosi się do redaktora naczelnego “Wyborczej”. Wypowiedź Andrzeja Nowaka jest bowiem ostrą publicystyką, która ma jednak oparcie w faktach. Pedagogika “GW” wobec Polaków to pedagogika wstydu.

Grono wychowawcze pod dyrekcją Michnika nauczało Polaków, że w swojej historii powinni zajmować się głównie sprawami godnymi potępienia i rozliczać się za nie. To samobiczowanie miało zablokować w nich poczucie dumy, która mogłaby stać się zaczynem narodowej pychy. Gdyż Polacy zdaniem Adama Michnika et consortes skłonni są do popadania w samouwielbienie, w którym rodzą się demony nacjonalizmu. Egzorcyzmować je należy poprzez poczucie narodowej winy i kompleks niższości. Wpędzeni w ten stan Polacy pokornie, pod kuratelą oświeconych elit wskazanych im przez “Wyborczą”, dadzą się wyprowadzić z zaścianka polskości do cywilizowanej Europy. A tam warunki sprawowania kurateli będą jeszcze lepsze.

Interes “GW” okazywał się więc interesem Polski. Nic dziwnego, że ci, którzy mogli mu wyrządzić szkodę, nie tylko byli szczuci w mediach, ale zaczęli być ścigani na drodze prawnej. Rafał Ziemkiewicz, Andrzej Zybertowicz, Andrzej Nowak i inni.

Adam Michnik i jego cenzor Piotr Rogowski mają za sobą nie tylko potęgę Agory, ale i sympatię sądów. Nie ma wolności dla wrogów wolności.