Odgrywa rolę zastępczą, dostarczając zbiorowości symboli identyfikacyjnych, poczucia wspólnoty oraz namiastki doświadczeń heroicznych. Generuje gigantyczne pieniądze i oddziałuje na wszelkie sfery życia społecznego z polityką włącznie. Nikogo już nie dziwi, że największym wyzwaniem cywilizacyjnym przed Polską ma być współorganizowanie mistrzostw Europy w piłce nożnej, co może się przełożyć na znaczący postęp w gospodarce kraju.
W tym kontekście ujawnianie patologii polskiej piłki nożnej, a więc tego, o czym wszyscy wiedzieli, jest zjawiskiem znaczącym. Pozwala jak w soczewce ocenić funkcjonowanie państwa. Kondycja PZPN dowodzi raz jeszcze, jak naiwna była wiara, że uwolnienie wszelkich środowisk i korporacji od ciężaru komunistycznego systemu doprowadzi do ich samoczynnego uzdrowienia, a samorządy są lekarstwem na wszelkie zło. Stan PZPN pokazuje, jak patologiczny system wykształcony w PRL się rozwija, reprodukuje i adaptuje do warunków postkomunistycznego państwa, a kariery nowych ludzi oznaczają dostosowanie się do starych mechanizmów.
Sytuacja polskiej piłki nożnej wymaga interwencji państwa, którego w tej roli nikt nie może zastąpić. Notabene zaangażowanie państwa w dziedzinie sportu nie jest kwestionowane nieomal przez nikogo, tak jak istnienie Ministerstwa Sportu. Tolerowanie patologii w PZPN jest więc kolejnym przejawem kompromitującej słabości tego państwa. Chodzi bowiem o niemoc w obronie prawa, czyli przeciwdziałanie oszustwu. Oszustwem jest sprzedawanie spreparowanego spektaklu jako rozgrywki sportowej w celu wyłudzenia pieniędzy od łatwowiernych.
To państwo musi przywrócić elementarny ład moralno-prawny i stworzyć dopiero warunki dla rozwoju autentycznej samorządności. Konieczność zdecydowanego działania ze strony rządu choćby w tej sferze pokazuje miałkość frazesów na temat obumierania państwa i wchodzenia w erę „postpolityczności”.