Po Ministerstwie Sprawiedliwości "snują się nawet jego [Ziobry] ludzie". "Dla tych, którzy chcieli rozliczenia poprzedniej ekipy (...), nowe kierownictwo jest zbyt miękkie". Dlatego optymizm Paradowskiej tonuje znajomość realiów: "Przekraczania obowiązków czy wręcz łamania prawa przez poprzednią ekipę będzie można dowieść, ale na to potrzeba czasu". Nad paragrafami trzeba będzie więc jeszcze popracować, ale wyrzucić można przecież już. Dlatego irytuje kunktatorstwo władz. "Zmiany są stanowczo zbyt wolne" – powtarza na rozmaite sposoby Paradowska, wzywając do polowania na tych, którzy z Ziobrą mogą się kojarzyć.
Ale to tylko połowa roboty. Należy umorzyć śledztwa, które układ Ziobry zainicjował. Uwierzyć trudno, ale kontynuowane jest dęte śledztwo w sprawie fundacji Kwaśniewskiej i "nikt nie ma odwagi umorzyć sprawy 40. piętra hotelu Marriott" (chodzi o fałszywe zeznania Janusza Kaczmarka i Ryszarda Krauzego) – grzmi Paradowska.
W tym samym numerze nad upadkiem racjonalności III RP biada także jej zasłużony wyrobnik Jacek Żakowski. Nie można odmówić mu przenikliwości. Protestował przeciw powołaniu komisji śledczej w sprawie Rywina, gdyż, jak przewidywał, efekty jej pracy "obryzgają wszystkich". Żakowski się wywinął. Dziś próbkę swej racjonalności daje, odmieniając na wszelkie sposoby słowa "obsesja" i "konfabulacja". W tle pojawia się też "faszyzm".
O mnie, wliczonym jak zwykle w poczet polityków PiS, funkcjonariusz III RP pisze: "Wildstein twierdził, że największym polskim problemem jest spisek agentów z oficerami prowadzącymi".
Nie ma znaczenia, że nic takiego nawet nie zasugerowałem i uważam, że to opinia doprowadzona do absurdu.