Reklama
Rozwiń
Reklama

Coś w umyśle

Wiem, że wyśmiewanie „Gazety Wyborczej" to zajęcie coraz bardziej jałowe i coraz bardziej kopanie leżącego. Trudno jednak nie zanieść się pustym śmiechem, gdy nagle gazeta ta „broni historyków przed policją pamięci". „Zaniepokojeni ryzykiem retrospektywnego poddawania historii ocenom moralnym oraz wprowadzenia cenzury intelektualnej nawołujemy…" i tak dalej. W mojej wsi mówiło się o takich: kpi czy o drogę pyta?

Publikacja: 26.10.2008 20:10

Ale, oczywiście, nie chodzi tu o polskich historyków, a już broń Boże nie o tych, którzy mają czelność dochodzić do wniosków sprzecznych z wytycznymi Salonu, analizując życiorysy bohaterów Okrągłego Stołu czy proces transformacji ustrojowej. Chodzi historyków z Europy Zachodniej i o apel w ich obronie opublikowany przez „Le Monde".

Na Zachodzie historyk jest ofiarą policjantów pamięci, a w Polsce to on właśnie jest policjantem pamięci. Nie rozumiecie? I nie próbujcie. Spytajcie Autorytetów, im widnieje.

Takie, hm, niekonsekwencje są w Salonie na porządku dziennym.

Piszę „Salon", bo okazuje się, że Salon – dotąd pono jedynie urojenie i obsesja prawicowych oszołomów – jednak jest, przyznali to gromko publicyści „Polityki". Jest, owszem, ale tylko w umysłach: Salon jest tym, co w nich najlepsze, jest otwartością, łagodnością, dobrotliwością, w przeciwieństwie do furii nienawistników z „Rzeczpospolitej".

Z pozoru Wiesław Władyka i Mariusz Janicki bredzą, ale ich intuicja jest trafna. Tak, to, co nazywamy tu Salonem, to coś w umyśle. To coś, co Kurt Vonnegut opisał jako mózg podobny do zegara z wypiłowanymi trybami, który o ósmej sześć przeskakuje na dwunastą, potem cofa się do dziewiątej i nie widzi w tym nic dziwnego. Precz z policjantami pamięci. Niech żyją policjanci pamięci. Kuku. Kuku.

Reklama
Reklama

Jeszcze trafniej oddał to Marian Hemar, pisząc o ludziach, którzy: „samym instynktem głupoty rozpoznają się wzajem, rozumieją się wspólnym językiem i obyczajem".

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2008/10/26/cos-w-umysle/]blog.rp.pl/ziemkiewicz[/link]

Ale, oczywiście, nie chodzi tu o polskich historyków, a już broń Boże nie o tych, którzy mają czelność dochodzić do wniosków sprzecznych z wytycznymi Salonu, analizując życiorysy bohaterów Okrągłego Stołu czy proces transformacji ustrojowej. Chodzi historyków z Europy Zachodniej i o apel w ich obronie opublikowany przez „Le Monde".

Na Zachodzie historyk jest ofiarą policjantów pamięci, a w Polsce to on właśnie jest policjantem pamięci. Nie rozumiecie? I nie próbujcie. Spytajcie Autorytetów, im widnieje.

Reklama
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Wielka inba w edukacji. Czy rząd Donalda Tuska straci poparcie nauczycieli?
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego afera z działką pod CPK nie cichnie, czyli co najbardziej martwi PiS
Komentarze
Estera Flieger: Kultura, głupcze. Dla Donalda Tuska to niestety tylko gadżet
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Wynik wyborów w Holandii nadzieją dla Europy
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Komentarze
Bogusław Chrabota: Spotkanie Donald Trump-Xi Jinping w Busan. Topór wojenny nie został zakopany
Reklama
Reklama