Brukselscy urzędnicy podejrzewają, że TP SA postanowiła udowodnić rynkowi, klientom i UKE, że to, co widzą, nie jest tak naprawdę takie, jakie im się wydaje.
Kontrolowany przez TP i jego właściciela Orange kilka miesięcy temu stworzył nową usługę internetową – Orange Freedom, konkurencyjną wobec Neostrady (także będącej własnością Telekomunikacji Polskiej). Usługę na tyle konkurencyjną, że aż tańszą. Problem w tym, że działa ona na łączach TP, za których udostępnienie Orange płaci swojemu udziałowcowi, czyli Telekomunikacji.
Za te same łącza płacą konkurenci TP, jednak nie udaje im się zaoferować niższej ceny niż ta Orange Freedom. Od miesięcy twierdzą więc, że to, co robi TP, to zwykły dumping.
Telekomunikacja usiłowała wmówić wszystkim rzecz absurdalną: „Internet na naszych łączach można sprzedawać taniej, niż my sami sprzedajemy, a dowodem jest oferta spółki, która jest naszą własnością”. Cała sprawa śmierdziała tak, że smród dało się wyczuć nawet w Brukseli.
Trudno się jednak TP SA dziwić. W końcu na mocy decyzji UKE od dłuższego czasu traciła klientów na rzecz konkurentów. A nie ma firmy, która z własnej woli chciałaby się dzielić zyskami z rywalami. I nie łudźmy się, że polski operator będzie pierwszym sprawiedliwym, który się na taki krok zdecyduje.